Rozdział nie zachwyca specjalnie długością, gdyż zdarzała się tu o wiele dłuższa treść... Wybaczcie mi, ale naprawdę jestem ciekawa po kolejnej dość długiej przerwie co powiecie na ten rozdział ;).
Zresztą, podobno nie liczy się długość ale jakość :D.
Miłego czytania i do następnego Moi Kochani ;* :)
~~*~~
5 kwietnia 2015r. Berlin
Dzień zaczął się jak każdy, ale ani ona, ani on nie
potrafili narzekać na tę monotonię. Cieszyli się tym co los po raz kolejny im
podarował. Nawet zwykłe śniadanie i poranny zapach świeżo zaparzonej kawy dawał
tak ogromną radość, że ciężko było zerwać uśmiechy z ich twarzy.Niemalże sielanka. On rycerz stojący na straży jej uczuć, Ona księżniczka skrywająca swą miłość do niego w drobnych dłoniach. Beztroscy, zakochani, pełni nadziei i ufni wobec siebie do granic.
Przyglądając się im mógłbyś powiedzieć, że grają swoją rolę, bo przecież takie rzeczy w realnym świecie się nie zdarzają, mógłbyś czuć cholerną zazdrość, mógłbyś chcieć zniszczyć ich, ale… Nie podołasz temu, nie wciśniesz kłamstwa w ich dłonie, nie zdołasz ich rozdzielić, nie wkroczysz do ich życia, a wiesz dlaczego? Odpowiedź jest jedna i banalnie prosta- nie pozwolą ci na to.
‘’-Już raz ktoś nam nas zabrał, teraz na to nie pozwolę.
-Obiecaj.
-Przysięgam Królewno.’’
‘’Zbyt dużo razem przeszli, zbyt bardzo bez siebie cierpieli, zbyt
silne jest uczucie między nimi, zbyt trudno im się oddycha, gdy samotność
tańczy w ich oczach…’’
~*~
‘’Patrzę na nią każdego dnia
i każdej nocy. Budzę się, aby panicznie dłońmi wyczuć jej drobne ciało pod
chłodną pościelą, wyłapuje każdy jej uśmiech, każde ufne spojrzenie, koduje
każde najdrobniejsze muśnięcie jej dłoni, każdy najsłodszy pocałunek miękkich,
pełnych, malinowych ust, zapach jej perfum przypomina mi o tym jak bardzo
jestem wolny w tej całej niewoli zwanej show-biznesem… Ona przypomina mi… Nie,
nie, Ona jest moją wolnością, moim szczęściem, lepszym dopełnieniem mnie.I choćbym nie wiem jak chciał opisać każdy dzień z naszego życia, każde jej przepełnione czułością spojrzenie, każdy najcudowniejszy uśmiech, każdą emocję i… Wszystko to co w niej jest zawarte to nie potrafiłbym. Nie znam takich słów… Słowa to za mało, bym mógł ją opisać. Chodzący ideał? A jakże. Miłość mojego życia? Bezwarunkowo. Cudowna, piękna, idealna, kobieca, kokieteryjna? Tak, tak, tak, tak! Ale to wciąż za mało! To jest, Ona jest jak… Anioł.
I patrzę na nią każdego dnia i każdej nocy i… Wciąż nie potrafię uwierzyć, ze Ona dalej jest przy mnie, że kocha wbrew wszystkiemu, pomimo moich wad, mimo tego jakim dupkiem potrafię być… Wciąż nie potrafię uwierzyć, że życie dało mi tak wspaniały prezent.
I wciąż każdego wieczoru panicznie boję się, że gdy zasnę to Ona zniknie. Każdego poranka boję się otworzyć oczy, bo strach przed utratą jej jest ogromny. I choć nigdy jej tego nie powiedziałem to…
Cholernie, panicznie boje się ją stracić. Boję się życia bez niej, boje się… Wszystkiego z czym miałbym zmierzyć się sam, bez niej u boku. To taka moja paranoja… Jedna z kilku… Jedna z tych, które dotyczą mojego Anioła.
Tom.’’
~*~
Przechadzała się po jednej z największych galerii
handlowych w Berlinie od czasu do czasu przystając przy witrynach sklepowych
znanych marek. Z niedowierzeniem wpatrywała się w kosmiczne ceny ubrań i
mruczała pod nosem o prostocie ludzi oraz o potędze pieniądza po czym
odchodziła dalej. Tom zabrał ją tu, aby kupiła sobie ‘’coś ładnego’’ przed wyjazdem do Stanów. W końcu po długi trzech miesiącach wybłagał na niej przeprowadzkę i zapewnił nowe, lepsze życie przy jego boku. A Emily… No cóż. Nie widząc sensu marnej egzystencji w Niemczech bez Kaulitza uległa. Och, żebyście widzieli tę jego radość! Cieszył się jak dziecko z nowo zakupionej zabawki.
‘’-Emily, kochanie proszę…- jęknął po raz kolejny dzisiejszego dnia. Dziewczyna w geście bezsilności odwróciła się tyłem i podążyła do kuchni.- Nie bądź upartą dziewczynką i wyjedź ze swoim mężczyzną, w stronę lepszego życia. Przychylę ci nieba…- usłyszała za plecami.
Nie zareagowała, stała dzielnie ściskając metalową łyżeczkę do herbaty. Ciche kroki jego butów niosły echo po nowocześnie umeblowanej kuchni. Podszedł powoli do niej i objął pewnie silnymi ramionami jej ciało, chowając twarz w puszystych włosach. Wzdrygnęła się, a gdy poczuła zapach jego perfum zakręciło się jej w głowie. Mruknęła coś niewyraźnie i ciężko przywarła plecami do jego torsu.
-Daj mi szansę Emi… Daj ją nam.- szepnął odgarniając ze szczupłej szyi kosmyki ciemnych włosów i składając na niej czuły pocałunek.- Niczego więcej nie pragnę, niczego więcej nie chcę tylko tyle, żebyś była przy mnie… Żebym mógł codziennie uwodzić tę samą kobietę, abym mógł zasypiać otulony jej zapachem, abym mógł budzić się powitany jej uśmiechem. Daj mi szansę na bycie szczęśliwym i na przekazanie tego szczęścia tobie Em. Zmieniłem się, dorosłem, dojrzałem, nie będziesz żałowała…
-Chcesz dać nam szansę?- spytała odwracając się gwałtownie. Jego ręce oplotły się wokół jej talii, natomiast drobne dłonie spoczęły na zbudowanej klatce Toma, który na pytanie dziewczyny kiwnął tylko głową w geście potwierdzenia.- To dajmy ją sobie- dodała ciszej zagryzając niepewnie dolną wargę. Nim się zorientowała to Kaulitz pochłaniał ją słodkością swoich ust, na zmianę ciesząc się i kręcąc nią w kółko.’’
Zaśmiała się cicho wchodząc do kolorowego butiku. Płynąc wraz ze wspomnieniami z ostatnich miesięcy przemierzała sprytnie szybkim krokiem między wieszakami szukając czegoś naprawdę ciekawego, zwykłego, ale z odrobiną niesamowitości. Niestety, z każdą jedną sukienką, bluzką, torebką czy swetrem jej entuzjazm znikał. Zatrzymała się i wydęła pełne wargi w grymasie. Po co Tom w ogóle zabrał ją do tak drogich, ekskluzywnych butików? Przecież same jej spodnie kosztują sto razy mniej niż zwykły, wełniany sweter tu, który wyróżniał się od innych tylko metką marki. Równie dobrze mogli pójść do centrum handlowego, gdzie za cenę tego ów swetra obkupiłaby się za wszystkie czasy.
-Ludzie naprawdę nie mają co robić z pieniędzmi. Głód, wojny, choroby na świecie, a wstrętne paniusie zostawiają w tych butikach tysiące…- mruknęła z przekąsem. I już właśnie miała wychodzić, gdy jej uwagę przykuła biała, zwiewna sukienka z przedłużanym do połowy łydek tyłem, na cienkich ramiączkach oraz z dekoltem w serek. Chwyciła wieszak w dłonie, dziwiąc się samej sobie. Nigdy nie należała przecież do dziewczyn, które kochały się w sukienkach, spódniczkach i szpilkach. Zaczęła je nosić dopiero przy Tomie, który pokazał jej i udowodnił, że w niej również siedzi kobiecość, delikatność, którą powinna eksponować. Dopiero przy nim poczuła się naprawdę piękna i kokieteryjna co sam potwierdzał jej na każdym kroku.
Pogrążyła się we własnych myślach do tego stopnia, że głos starszego Kaulitza dopiero ją z nich wyrwał.
-Mmm… Chciałbym zobaczyć cię w tej sukieneczce.- mruknął do ucha brunetki, na co podskoczyła ze strachu.
-Uh, Tom. Ile razy mam powtarzać, żebyś mnie nie straszył?- uniosła wieszak z sukienką po czym przyłożyła do drobnego ciała.- Ładna?
-Podoba mi się. Będziesz bardzo ładnie wyglądała.- uśmiechnął się promiennie całując delikatnie Emily w czoło.
-Uhm…- mruknęła niezadowolone odwieszając swoją zdobycz na miejsce.
-Nie bierzesz jej?- Tom uniósł na nią pytające spojrzenie. Em pokręciła tylko ze zrezygnowaniem głową.- Dlaczego?
-Sukienka ładna, owszem. Ale cena jeszcze lepsza.- burknęła na odchodne.
Mężczyzna pokręciwszy z rozbawieniem głową chwycił sukienkę w dłonie i podążył za ukochaną w głąb butiku. Zgarniał za sobą wszystko przy czym zatrzymywała się blondynka, ale rzecz jasna dopiero po jej rozśmieszających pomrukach na ceny i jej odejściu dalej. Nie zwracał uwagi ani na daną rzecz, ani tym bardziej na cenę. Brał wszystko, dosłownie- od torebek, przez buty, swetry, koszulki, spodnie- na czym tylko Emily zawiesiła oko. Zauważywszy, iż dziewczyna udaje się powolnym korkiem w stronę wyjścia, przyśpieszył i z szerokim uśmiechem na ustach minął ją, kierując się do kasy.
-Tom, powiedz mi czy ty zwariowałeś do reszty?- usłyszał zza pleców jej nieco zdenerwowany, melodyjny głos. Zaśmiał się pod nosem.- Słyszysz mnie? Mówię do ciebie!
-Kotku, nie denerwuj się tak bo zmarszczek dostaniesz- skwitował całując wierzch jej drobnej dłoni.
-Tom! To wszystko będzie kosztowało majątek rozumiesz?! A ty to bagatelizujesz, w ogóle się tym nie przejmujesz.
-Należy się 7 560 dolarów.- wymianę zdań przerwał miły głos elegancko ubranej ekspedientki, która z uśmiechem wyczekiwała zapłaty.
Z tylnej kieszeni wyciągnął gruby, skórzany portfel, którego zawartość przyprawiłaby niejednego szarego śmiertelnika o ból głowy. Z odwzajemnionym uśmiechem podał kobiecie jedną z kilku złotych kart kredytowych i wystukał pin.
-Proszę zapisać na nazwisko Kaulitz. Mój asystent podjedzie później po te zakupy.- dodał chowając portfel.
-Ależ oczywiście Panie Kaulitz. Miłego dnia.- odparła słodkim głosem blondynka, lustrując z uwagą sylwetkę mężczyzny. Emily szybkim ruchem złapała dłoń Toma i splotła ich palce przypominając znienawidzonej już ekspedientce, że pan Kaulitz nie jest tu sam. Uśmiechnęła się triumfalnie, gdy z twarzy kobiety znikł uśmiech.
-Wzajemnie. Do widzenia.- po wyjściu ze sklepu podążyli na prywatny parking, gdzie wcześniej Tom zaparkował swoje Audi.
‘’ Prawdziwa miłość jest
rzadka jak kropla wody na pustyni i gorąca jak jej piasek. Nie bije rekordów
częstotliwości i nie ukrywa zazdrości.’’
~*~
‘’Tak, po ponad dwóch, a może
trzech miesiącach? Sam nie wiem, w każdym bądź razie po dość długim czasie
dopiąłem w końcu swego! Moja kobieta pod presją męskiego uroku zgodziła się
wyjechać ze mną. Zacząć nowe życie, w LA z dala od wszelkich problemów i
wywołującej ból przeszłości. Jeszcze chyba nigdy, w całym swoim życiu nie byłem
szczęśliwszy.Chociaż… Był taki dzień. A dokładniej 15 czerwca 2008r. Pamiętny dzień dla nas obojga. To wtedy po raz pierwszy pochwyciłem jej zagubione, błękitne spojrzenie. Od tamtego południa nie było dnia, abym nie myślał o niej. Każdego dnia podchodziłem pod szkołę, do której i ja uczęszczałem swego czasu, tylko po to, aby przez ułamek sekundy zobaczyć nikły cień uśmiechu na jej twarzy. Tylko po to, aby zobaczyć delikatny rumieniec na idealnych kościach policzkowych, tylko po to aby nasycić oczy jej anielskim pięknem na całe popołudnie. Przychodziłem tam, aby znaleźć odpowiedź co tak naprawdę się ze mną stało? Co ona ma takiego w sobie, że nie potrafię wyrzucić jej z pamięci? Że na trzy godziny wolnego od pracy tylko w pięciu minutach o niej zapominałem? Że pragnął poznać ją całym sobą?
‘’Mówi się, że potrzeba jednej sekundy, aby kogoś zauważyć, natomiast
zapomnienie o tym kimś zajmuje nam całe życie.’’
Nasza znajomość się rozwijała. Stawał się dojrzalsza, odpowiedzialniejsza, piękniejsza. Aż w pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że jesteśmy w stanie dla siebie wskoczyć w ogień. Ze zwykłego ‘’cześć’’ przerzuciliśmy się na krótkie pogawędki, na podwózki do domu, na setki sms’ów, kilkogodzinne rozmowy. Ze zwykłego ‘’do zobaczenia’’ przeszliśmy na czulsze pożegnania. Byliśmy naprawdę szczęśliwi, cholernie szczęśliwi i na zabój zakochani. Ale ktoś postanowił nam to popsuć…
Najlepsze jest to, że do dnia dzisiejszego nie wiem co Emily ma takiego w sobie, że kocham ją całym sercem, na zabój, szaleńczo, jak wariat… Ale na tym chyba polega miłość? Kochać za wszystko. Za zalety, atuty, błędy, kłótnie… Za wszystko co czyni waszą miłość jeszcze silniejszą, doskonalszą.
I'll be your soldier
Fighting every second of the day for your dreams…
Fighting every second of the day for your dreams…
Tom.’’
~~*~~
-Och, spójrz tu. Chłopcy mieli dokładnie dwa i pół roku.-
po salonie rozszedł się perlisty śmiech pani Kaulitz, która w szczupłej dłoni
trzymała fotografię starszego z bliźniaków.- Właśnie wykąpałam ich, gdy Tomi
wpadł na pomysł, aby usmarować brata dżemem porzeczkowym. Ale ten oczywiście
nie był mu dłużny. A co z tego wynikło? Mama miała dwa razy więcej pracy.-
dodała zanosząc się śmiechem podobnie jak siedząca obok brunetka. Od dobrych
dwóch godzin siedziały wspólnie popijając ciepłą herbatę na skórzanej kanapie w
salonie i oglądając album fotograficzny. -Na tym Tom wygląda naprawdę uroczo.- skwitowała z powagą Emily ukazując małego Tomiego z mokrymi od płaczu dużymi, czekoladowymi oczami, w małej dziecinnej rączce ściskał potarganego na wpół pluszowego misia.- To spojrzenie wyraża każdą emocję- wybuchneła śmiechem na co Simone jej zawtórowała.
-Och kochanie, my się tu śmiejemy, a dla Toma wtedy to była tragedia. Bawili się grzecznie w swoim pokoju, gdy usłyszałam pisk biednego Billa. Wyleciałam z kuchni jak oparzona. Zgadnij jaki obrazek zastałam?
-Aż boje się spytać.- odparła Emi przez śmiech.
-Płaczącego Toma, który ściskał ukochanego pluszaka i rzucał w Billa klockami, a wokół walał się biały puch. Gdy tylko mnie zobaczył od razu rzucił mi się z lamentem na szyję krzycząc, że Bill zabił mu misia.- Simone zakończyła swoją przemowę gromkim, szczerym śmiechem ocierając przy tym kilka łez.- Ech, to były piękne czasy.- westchnęła sięgając po pusty kubek.- Do teraz dziwie się jak dałam radę wychować takich dwóch urwisów. Chcesz jeszcze herbaty kochana?
-Poproszę- mruknęła brunetka przyglądając się zdjęciu uśmiechniętego od ucha do ucha Toma, który- na oko- miał może roczek. Leżał na łóżku owinięty w puchowy, pomarańczowy ręcznik. Wyglądał naprawdę przesłodko jako mały bobas.
~~*~~
‘’Siedziałam w pokoju Toma,
który od miesiąca dzieliliśmy razem. Nie spałam już obok, w drugim jak z
początku. Zapomniałam już jak to wspaniale zasypiać tuż obok niego. Otuloną jego zapachem, chronioną przez jego ramiona, uspokojoną jego szeptem. Jak to jest zasypiać błogo, nie budzić się w nocy z krzykiem na ustach, tylko rankiem z jego imieniem. Z pozoru zwykła czynność, a jednak ile w niej magii.
Od chwili mojej przeprowadzki do domu Kaulitz’ów, czy też jak woli Simone- mojego powrotu- zmieniło się bardzo dużo. Diametralnie moje życie zmieniło się wykonując obrót o 180 stopni. Ja się zmieniłam, nie do poznania. Znów potrafię uśmiechać się szczerze, czerpać szczęście i radość z najmniejszych rzeczy, żyć i funkcjonować normalnie, jak każdy normalny człowiek. Znów ukazuje emocje, uczucia, oddziałuje na bodźce zewnętrzne, śmieje się. Jestem beztroska w swojej codzienności. Zaczęłam żyć po ludzku, iść mniej krętymi drogami przy okazji próbując się nie zagubić w całym tym chaosie na nowo i nie utrudniać sobie oraz innym egzystencji. Po prostu… Próbuje być wolną i cholernie szczęśliwą.
Znów potrafię kochać i być kochaną.
Jedyne co nie daje mi spokoju, przerasta mnie i zaburza emocjonalną stabilizację to to, czy… Rzeczywiście zasługuje na spokojne życie, bez ucieczek, bez strachu, u boku ukochanego mężczyzny? Czy nie ryzykowałam zbyt bardzo angażując się w nowe życie wraz z Tomem? Skoro raz los postanowił spłatać mi figla to może i drugi. W końcu historia lubi się powtarzać. A ja…
Stąpam po bardzo cienkim lodzie. Znów, po raz kolejny.
Bylebym tylko po raz kolejny nie zatraciła się w tym szaleństwie, w wierze zwanym miłość, bym nie straciła samej siebie w tym chaosie. Bo tracą siebie stracę coś o wiele cenniejszego.
‘’ It’s harder starting over
Than never to have changed’’
Than never to have changed’’
Emily.’’
Sylwia- ja również się cieszę z powrotu. Ale jak widać, wciąż nie mam zbyt dużo czasu, aby dodawać rozdziały co najmniej co tydzień… Zgadzam się z Tobą. Emily ma naprawdę duże problemy ze swoim skromnym ‘’ja’’. Ciężko zmienić takich ludzi, ale trzymajmy kciuki, ze Tomowi się to uda ;). Dziękuje za komentarz ;*.
Martie- jak widzisz, coś powoli się ruszyło w ich życiu ku lepszemu. Emily bardziej się otworzyła, zaufała w końcu, a Tom… Cóż dalej trwa przy niej, ściskając dumnie w dłoni jej dłoń ;). Dziękuje kochana za miłe, aczkolwiek zbulwersowane słowa wobec panny Emily ;D ;**
Rose- och, nie wiem kiedy. Mam jeszcze pare sztuczek w zanadrzu ;) ;*.
Alice- pierwsze zdanie pod rozdziałem <3. Nawet nie wiesz jak cudownie jest takie słowa czytać. Sądzę, że zwykłe ‘’Dziękuje’’ to za mało ;). Mam nadzieję, że nieco Cię uspokoiłam dzisiejszym rozdziałem ;). Emily nigdzie się nie wybiera, przynajmniej nigdzie bez Toma. Buziaki <3
Ella- co ja Ci tu będę się rozpisywać. Wszystko wiesz :D. Kocham Cię i tyle <3!
Dee- nawet nie wiesz jak ja żałuję, że zatrzymałam się u Ciebie na rozdziale 8… I nie mam czasu, aby w spokoju przeczytać do końca wszystko…. Nienawidzę tego braku czasu, jest okropny. Ty czekasz na moją skromną odpowiedź, a ja z niecierpliwością czekam na jakże pokaźne komentarze od Ciebie, które chyba najbardziej mnie zadziwiają i cieszą. Dziękuje <3. Mam nadzieję, że ten rozdział również Ci się spodobał ;).
Może zacznę od tego za co mi kochana dziękujesz ?
OdpowiedzUsuńZ wielkim zapałem przeczytałam ten cudowny rozdział, każda literka, każde słowo idealnie ze sobą pasuję !
Uspokoiłaś i to bardzo. Cieszę się, że Em zamieszka wraz z Tomem :D Najbardziej jednak rozbawiła mnie sytuacja w butiku jak Tom zgarniał ze sobą wszystkie ciuchy, które podobały się Emily faktycznie sporo wydał xD
Z niecierpliwością czekam na kolejny tak wspaniały rozdział ! Buziaki <3
Ej dobra, ja proponuję, żeby Emily wyłączyła mózg xd No kurde! W końcu zaczęło się układać, nie musi nigdzie uciekać, jest szczęśliwa, no ma wszystko! Więc po co dręczy się tym, że los może się znowu odwrócić przeciwko niej? Ona sama ściągnie na siebie nieszczęście... Trzeba myśleć pozytywnie! Echh... Wiadomo, że w życiu zawsze są jakieś drobne problemy, ale myślę, że Em wyczerpała już swój limit na te brutalniejsze ^^ Zdecydowanie! :D
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny odcinek, nareszcie wszystko jest na dobrej drodze <3
PS zostawiłam również komentarze pod poprzednimi odcinkami, mówię, bo nie wiem czy masz powiadomienia xD
Pozdrawiam! ;**
Piękny rozdział, wiesz? A z resztą co ja będę Ci mówić - gdybyś nie pisała na takim poziomie na jakim piszesz nie miałabyś nas, swoich Czytelniczek, wiernych fanek wyczekujących z niecierpliwością nowości :D
OdpowiedzUsuńNie przeszkadza mi wcale długość rozdziału, gdy jet on tak napisany ! Od pierwszego zdania do końca nie schodził mi uśmiech z twarzy i złapałam się na tym, że zazdroszczę im tej miłości ! Bo to cudowne uczucie, które połączyło tych dwoje osób!
O boże, ile wydali w sklepie?! Jpr, nie dziwie sie Emily, że twierdziła, że to zbyt dużo. Dla mnie to mega duża cena. Jednak raduję się, gdy słyszę, że zaczęła nosić sukienki, że szanuje i słucha słów Toma, że jest przy nim tak cholernie szcześliwa!
Czemu ta kobitka zaplątuje sobie główkę bzdurnymi tematami? Nie powinna. Powinna skupić się na tym, co jest tutaj i teraz, bo może nie zdawać sobie z tego sprawy, ale jest częścią magii.
I kolejny plus za wspólny wyjazd do LA.
Pozdrawiam kochana, i dziękuję Ci za ten rozdział,
Był idealny!
Dużo weny :*
KBill
Szlag by to! Miesiąc i dwa dni, przepraszam, przepraszam, przepraszam. Mam nadzieję, że drugi raz się to już nie powtórzy.
OdpowiedzUsuńNie przeszkadza mi fakt, iż ten rozdział jest krótszy, wręcz prawie tego nie odczułam. Widać, że między nimi jest nierozerwalna więź, choćby nie wiem co miało nadejść, oni się nie puszczą. Będę trwać przy sobie, do końca. I to jest piękne, to uczucie między nimi, ta relacje, te wszystkie słowa, które sobie szepczą w środku nocy, te spojrzenia przepełnione ich wewnętrznymi emocjami, to wszystko tworzy nienamacalny mur, którego nie da się zburzyć. Ta miłość jest stabilna, przetrwa wszystko, ale czy jest na tyle silna, by przetrwać wszystko, co będzie się wokół niej działo? Cz mur nie zostanie zburzony od środka? Wystarczy jedna podstępna istota, a wszystko, co wydawało się trwać wiecznie, przemienia się w kupkę nic nieznaczącego gruzu. Ale mam nadzieję, że w ich przypadku to uczucie będzie wieczne. Sprawa wyjazdów do Stanów, liczy się odpowiednie podejście do kobiety, przekonywujące argumenty, urok osobisty oraz upartość, a Tom posiada wszystkie potrzebne aspekty, by plan poszedł z ruch. Co prawda trochę otrzymał oporu ze strony Emily, ale nie ma takiej rzeczy, z którą Kaulitz nie dałby rady. Pod tym względem darzę go u Ciebie wielkim szacunkiem i podziwiam za wytrwałość, ja zapewne już dawno dałbym sobie z tym wszystkim spokój. Ale nie on, on chce walczyć o swoje szczęście, o swoją miłość. Chce jej dać całego siebie, wszystko, co ma, dzielić się każdą drobną rzeczą, kupować, co zapragnie. I choć piękne to jest, czasami aż nierealne. Połączyła ich niezwykłą więź, Em jest oczkiem w głowie Toma, jego słońcem, częścią duszy, bez której nie potrafiłby funkcjonować. Kupiłby jej najszlachetniejsze perły, by poczuła się kobieca i pociągająca, nic więcej od niej nie oczekuje. Chce by czuła się damą w jego towarzystwie, by czuła się seksownie atrakcyjna. Sama nie lubię nosić sukienek, ale tę, co upatrzyła sobie Emi, z chęcią mogłabym przymierzyć i nosić na jakieś wyjątkowe okazje. Byłabym tak samo speszona na tych zakupach, siedem tysięcy pięćset sześćdziesiąt dolarów w jednym butiku to nie mała kwota. A przecież wiele podobnych rzeczy jest w o wiele tańszych sklepach, cóż, Tom to Tom. Jak się uprze to nie ma odwrotu, trzeba spokojnie przeczekać i dać mi się wykazać. Żebyś wiedziała, jak fantazyjnie wyglądał w mojej wyobraźni, kiedy to chodził za Em w sklepie z tymi wszystkimi wieszakami na sobie, że się nie wywrócił z tak dużą dawką ciuchów na sobie. Jakby prościej nie było odnosić wszystkiego najpierw do kasy. Oglądanie zdjęć już zawsze bezie najsłodszą rzeczą, jaka może istnieć w ogóle. I cieszę się, że mam ich bardzo mało, a mniej tych upokarzających. Wysmarować swojego brata bliźniaka dżemem porzeczkowym? Bardzo rozsądny pomysł, Panie K. Dobrze, że nie były to jagody, wtedy szłoby o wiele ciężej, chociaż z porzeczkami też nie ma tak łatwo. Wielkie, załzawione czekoladowe oczy gitarzysty? Najbardziej wzruszający obrazek, który zrodził mi się dzisiaj w głowie. Już widzę tę rozpacz dziecka po zabiciu misia przez bliźniaka. Obaj byli złotymi dziećmi, urwisy kochane, a wyrosły na porządnych i kochających innych ludzi. Pomarańczowy ręcznik! Jako wierna fanka Billa, wyłapuję wszystko, co z nim związane, tak więc jego ulubiony kolor nie mógł uciec mojej uwadze.
Ups, nie zmieściłam się w jednym. Tutaj masz ciąg dalszy:
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzka dała Emily wiele nowych możliwości. Dała zapomnienie, spokój, nadzieję na lepsze jutro i na bliskość swojego mężczyzny już zawsze. Zmieniła się, na lepsze, i oby pozostała taka na jak najdłuższy okres, by nie miała już wątpliwości, by dała ponieść się miłości. Ma rację, historia lubi się powtarzać, ale nie z tymi samymi ludźmi. Więc jeśli się powtórzy, ma Toma, a on nie pozwoli jej skrzywdzić.
Muszę przyznać, że rozdział ósmy jest jednym z tych gorszych, zdecydowanie moim ulubionym jest dwudziesty. Czas płynie dalej, ale wierzę w Ciebie i w to, że znajdziesz chwilę czasy, by na spokojnie przeczytać sobie moje bazgrołki i na końcu zostawić pokrzepiając oraz budujący komentarz. Ten rozdział, jak widać, bardzo mi się podobał. Zresztą jak każdy, jest niepowtarzalny i daje mi dużo czasu na przemyślenia. Ciągle będę czekać na odpowiedzi od Ciebie, które tak uwielbiam, bo wiem, iż podoba Ci się to, co piszę.
Dużo weny Ci życzę i liczę na to, że niedługo pojawi się ciąg dalszy! :3
To znowu ja ^^ Przychodzę z informacją, iż zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Aword, więcej informacji na ten temat znajdziesz na mym blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://your-soul-die.blogspot.com/2015/04/liebster-aword-2.html
Cześć! Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award! :) Więcej informacji [tutaj]. Pozdrawiam! ♥
OdpowiedzUsuńHej, nominowałam Cię do Liebster Award! :D
OdpowiedzUsuńWszelkie informacje znajdziesz tutaj: http://liebe-von-las-vegas.blogspot.com/2015/04/liebster-award-2.html
Hejjjj :D Twój blog właśnie został nominowany do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńwszystkie skazówki znajdziesz tu: http://zwei-unterschiedliche-und-doch-ahnliche-welten.blog.pl/
Pozdrawiam :D Invaded96
Witaj. Otrzymałaś/eś nominację do nagrody Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz:
OdpowiedzUsuńhttp://365-dni-grzechu.blogspot.com/2015/04/dziekuje-za-nominacje.html