piątek, 12 grudnia 2014

012.

            ‘’I will have you, I will have everything’’.

Obudziła się okryta czerwoną aksamitną pościelą. Niechętnie otworzyła błękitne oczy i przetarła je drobnymi piąstkami. Podświadomie czuła się dziwnie lekko. Tak jakby cały strach wczorajszego wieczoru i całego życia z niej zszedł za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Próbowała sobie przypomnieć co lub kto jest odpowiedzialny za ten błogi spokój w jej sercu. Ale jak na złość nic nie przychodziło jej do głowy. Czyżby zapomniała co zdarzyło się w przeciągu kilku godzin? Czy może dopiero obudziła się z głębokiego i długiego snu? Z zamyśleń wyrwało ją ciche westchnienie tuż za plecami. Zastygła w miejscu i usilnie ale nieskutecznie chciała przypomnieć sobie co się stało zeszłego wieczoru. Kto leży obok niej?
Wspomnienia od razu się  obudził i znalazły drogę do jej podświadomości. Strach znów ogarnął jej ciało. Na twarzy malował się ból i życiowa porażka.

‘’…
22 Grudnia
Ten dzień mogła śmiało wliczyć do tych najgorszych dni w swoim życiu, mimo tego iż zaczął się niewinnie. Wstała, zmusiła się do zjedzenia czegokolwiek, uczesała włosy, ubrała się i całe godziny siedziała przy komputerze. Gdy ktoś zapukał do jej drzwi była godzina 15.50. Mruknęła ciche proszę i spojrzała w górę. W drzwiach ujrzała nikogo innego jak Grzegorza, faceta matki. Chciał porozmawiać o jej zachowaniu, a ona zaczęła wykrzykiwać mu w twarz prawdę.
Resztę pamięta jak przez mgłę, uderza ją, rzuca na łóżko. Jego obleśne spocone wielkie dłonie na jej drobnym ciele. Czuła jego gorący, szybszy oddech. Pamięta jak zdzierał z niej ulubioną czerwoną koszulkę, przyciskał jej szczupłe ręce do pościeli. Pamięta swój stłumiony krzyk, jak matka wpada do pokoju i próbuje zrzucić go z niej. Ale nawet jej się oberwało, pod wpływem pchnięcia uderzyła o kant mebla i już się nie podniosła. A Emily krzyczała, krzyczała tak głośno, nie widząc żadnej reakcji sąsiadów po prostu odpuściła. Czekała na poniżenie, czekała, aż on pokaże swoją wyższość i władzę, czekała na śmierć.’’


Przegryzła dolną wargę, zacisnęła oczy i niewiele myśląc próbowała wydostać się z czyjś objęć. Jej ciało napotkało sprzeciw, a silne ramiona jeszcze mocniej oplotły ją w pasie i przyciągnęły do siebie. Zadrżała czując na karku gorący oddech. 

‘’Co ja mam teraz zrobić? Mam zacząć krzyczeć?’’

Zebrała w sobie całą swoją odwagę i powoli odwróciła się w stronę mężczyzny, który poprzez swój uścisk niemal  odbierał jej oddech. 

‘’Cholera, Emily. Bądź  raz w życiu odważna i postaw swoją skromną osobę przed faktem dokonanym.’’

Ciemne włosy, przymknięte oczy, ściągnięte brwi, lekki zarost i lekko uchylone usta ozdobione srebrnym kolczykiem. Jej tęczówki przybrały wielkość pięciozłotówek, łzy same zabłysnęły, a krzyk ugrzązł w gardle.  Już miała zamiar siłą się wyrwać… ale zaraz… kolczyk? Skąd ten kolczyk się tu wziął do licha?!
Przyjrzała się jeszcze raz twarzy śpiącego mężczyzny, aby upewnić swoje sumienie, że wcale nie jest w niebezpieczeństwie, że to tylko jej wyobraźnia płata figle. Uważnie prześledziła każdy najdrobniejszy szczegół, a gdy rozpoznała w twarzy twarz gitarzysty wypuściła z cichym świstem wstrzymany oddech. Umysł zaczął przywoływać obrazy zeszłego wieczoru, a ona dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przecież nie leży naga, tak samo Tom miał na sobie pełny zestaw ubrań.
-Och, Tom… Matko Emily jesteś nienormalna- szepnęła gładząc delikatnie jego policzek.- Tylko Tom… Tylko mój Tomi…- uśmiechnęła się nikle i wtuliła się w śpiącego obok Toma.

‘’Ten poranek mimo początkowego strachu przed wspomnieniami wliczam do tych najwspanialszych. Zresztą tak jak każdy, w którym budziłam się otulona twoim zapachem i ciepłem.
I tak jak wiele innych rzeczy związanych z Tobą kochałam to ponad wszystko. Wiesz jak cudownie jest budzić się obok ukochanej osoby? Móc wpatrywać się w Twoją idealną i nieskazitelną twarz? Przyglądać się jak śmiesznie marszczysz brwi, gdy coś ci się śni, gdy uchylasz lekko spierzchnięte usta, gdy wzdychasz mrucząc pod nosem, czuć Twój zapach, Twoje silne ramiona, które każdego dnia chronią mnie przed złem. Móc oglądać Cię takiego czułego, zwykłego to tak jakbym codziennie przekraczała bramy nieba.
Nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie ile dałabym w tamtym momencie, aby móc witać w taki sposób każdy poranek. By móc żegnać w taki sposób każdy dzień. Zasypiać przy Twoim boku, z Twoim imieniem na ustach i tak samo się budzić.
Czasem zastanawiam się czy nie zbyt wiele pragnęłam od życia? Ale najwidoczniej nie skoro ono dało mi takie szczęście. I wiesz, każdego dnia dziękuje Bogu, że Cię mam przy sobie…
Emily’’


***
Obudziły go promienie zimowego poranka. Ziewnął bezgłośnie i przetarł dłonią zaspane oczy. Spoglądnął na złoty zegarek na prawym nadgarstku, który wskazywał dokładnie godzinę dwunastą.
‘’No cóż… To już raczej nie jest poranek.’’

Przeniósł wzrok na śpiącą obok Emily. Wyglądała tak słodko i bezbronnie wtulając się w jego klatkę. Uśmiechnął się czule i jak najdelikatniej wysunął się z jej objęć i niemal na palcach wyszedł z pokoju zamykając po cichu drewniane drzwi.
W domu wciąż panowała cisza, która świadczyła o tym, iż Bill, Gordon i Simone postanowili przedłużyć rodzinne odwiedziny. Wcale ten fakt go nie martwił i w żaden sposób nie denerwował, a samotność, którą teraz powinien czuć została wypchnięta przez wręcz wyśmienity humor, z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Zszedł na dół kierując się do kuchni w celu zrobienia kawy i czegoś co oficjalnie powinno być śniadaniem. 


‘’Wiesz kiedy zaczyna się miłość? Gdy czujesz się odpowiedzialny za daną osobę, gdy jej dobro, bezpieczeństwo i potrzeby stają się pierwszorzędne, gdy potrafisz poświęcić dla tej osoby całego siebie, nie pytając i nie oczekując nic w zamian. Miłość wtedy, gdy zasypiasz i budzisz się obok tej samej kobiety, gdy  panicznie boisz się, że któregoś dnia nie ujrzysz jej uśmiechu, gdy postawią przed tobą masę innych kobiet, a ty i tak uparcie wybierzesz ją, gdy w jej oczach widzisz cały swój świat, z nią wiążesz swoją przyszłość. Miłość jest wtedy, gdy jecie razem śniadanie i gdy, masz świadomość, że gdyby ona zniknęła zawaliłoby ci się całe życie, gdyby ją skrzywdzono zabiłbyś za to każdego winnego.
I taki właśnie jestem. Uświadamiam sobie to każdego dnia patrząc w jej oczy. Uświadamiam sobie, że kocham ją ponad wszystko i uwielbiam ją właśnie w rozciągniętych dresach i nieułożonych włosach. Wygląda tak słodko i niewinnie. Przy niej jestem rozczulony do granic możliwości.
Nawet nie wiesz ile razy dziękowałem Bogu za to, że mam możliwość zasypiania i budzenia się obok Ciebie. Za to, że codziennie witasz mnie najcudowniejszym pocałunkiem, za to że mogę bezkarnie przyglądać się Tobie gdy śpisz, wtulać twarz w Twoje włosy, upajać się Twoim zapachem, napawać się Twoją delikatnością i kobiecością.
Cudownie jest nazwać  Cię swoją wiedzą, że nikt mi tego nie zabroni. Mieć cię każdego dnia i codziennie powtarzać Ci jak bardzo Cię kocham.
Każda ta możliwość codziennie wprowadza mnie w bramy nieba, w których Ty jesteś moim najwspanialszym Aniołem.
Tom.’’

‘’Bo miłość to bycie do dyspozycji, to gotowość do tego, by usłużyć, pomóc, przydać się, zaopiekować się. To chęć bycia potrzebnym. Bycia obok w potrzebie.’’


Włączył laptopa, który stał na kuchennym stole i zadowoleniem wymalowanym na ustach otworzył lodówkę. Jajka, ogórek, pomidor, masło…
‘’Chleb… Hm.. Gdzie jest chleb? No tak! W chlebaku Kaulitz.’’- zaśmiał się pod nosem poczym pokręcił z rozbawieniem głową. Tanecznym wręcz krokiem przemierzał przez kuchnię, poruszał się w rytm muzyki, która leciała po cichu z głośników. Nawet stojąc przy blacie i krojąc pomidora nie potrafił powstrzymać się od tańca, nie potrafił wstrzymywać w sobie tej radości. 


‘’Bądź szczęśliwy, uśmiechaj się, szalej, kochaj! Pokazuj to innym. Nikt nie ma prawa zabronić Ci bycia szczęśliwym, nikt nie ma prawa wymagać, żebyś go nie ukazywał, żebyś wbrew sobie miał się go pozbyć.’’


***
Od dobrych pięciu minut stała oparta o framugę drzwi i uśmiechała się delikatnie obserwując bacznie każde jego bardziej czy mniej zgrabne ruchy. Próbowała nie wybuchnąć gromkim śmiechem, gdy usłyszała jak starszy Kaulitz klnie pod nosem, wyzywając przy tym samym Bogu winne rozbite na posadzce jajko.
Mimo, iż nie radził sobie idealnie, a kuchnia po jego zwykłym śniadaniu wyglądała jakby przeszedł przez nią huragan to jednak musiała stwierdzić, że Tom wyglądał bardzo intrygująco i zarazem pociągająco jako kucharz-amator. I o ile pamięta to mimo wszystko bardzo dobrze gotował, choć nie robił tego często.


‘’-Cze… mmm…- do mieszkania wszedł wysoki młody mężczyzna, przez bark przewieszony miał czarny plecak z Reeboka, a w prawej ręce trzymał butelkę, wytrawnego, czerwonego wina. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć przed nim stała już niewysoka blondynka i składała na jego ustach słodki, powitalny pocałunek.- Możesz witać mnie tak każdego wieczoru?- mruknął obejmując ją silnym ramieniem w pasie i składając delikatny pocałunek na jej smukłej szyi, po salonie rozszedł się perlisty śmiech nastolatki.
-Z jakiej to okazji?- spytała odbierając butelkę z trunkiem chłopakowi i oglądając ją dokładnie.
-Kochanie, a czy musi być jakaś okazja? Chcę po prostu spędzić miły wieczór z ukochaną kobietą przy boku.- odpowiedział ściągając ze stóp czarno-białe adidasy sięgające do kostek.- Mmm… A co tak pachnie?- dodał wchodząc do kuchni.
-No właśnie znalazłam jakiś przepis na makaron tyle, że ja nie potrafię robić sosów- jęknęła przeciągle unosząc szczupłe ręce ku górze.
-Zaraz coś na to poradzimy- uśmiechnął się i cmoknął ją w czoło.
Kroiła znaczy próbowała skupić się na krojeniu jakiś warzyw i zieleniny, które kazał jej pokroić. No ale ciekawość i zachwyt jego niezbyt skromną osobą odbierał zdrowy rozsądek, a co dopiero skupienie. Śledziła każdy jego najdrobniejszy ruch, to jak przemierzał kuchnie otwierając co rusz inną szafkę, jak wyciągał się, aby dostać jakąś przyprawę, jak doprawiał sos co chwilę śmiesznie się krzywiąc i marszcząc w zamyśleniu czoło. Przyglądała mu się to mało powiedziane ona pożerała go wręcz wzrokiem. Był tak cholernie seksowny i męski nawet w kuchni, że nie potrafiła oderwać wzroku.
-Auć- syknęła wsadzając do ust rozcięty palec.
-Co się stało?
-Rozcięłam się- mruknęła z niezadowoleniem i nim się zorientowała to Tom już bacznie opatrywał rankę, poczym zakleił ją kremowym plastrem. Ucałował ją jeszcze w to miejsce dodając: Do wesela się zagoi,  na co ona się roześmiała.
- W sumie na co to się tak panienka Engel zapatrzyła, że aż rozcięła paluszka?- spytał z chytrym uśmiechem i błyskiem w oku. Skrzyżował umięśnione ręce na klatce i z oczekiwaniem świdrował ją wzrokiem.
-Hm… Am… Myślałam o tym co mam ująć w pracy na biologię- skwitowała wymijająco posyłając mu słodki uśmiech
-Ah, w pracy na biologię?- mruknął kiwając z powagą głową.- To daj ja już skończę kroić te warzywa, a ty zastanów się o czym będziesz pisać w tym referacie- dodał podchodząc i chwytając w prawą dłoń nóż.
Stanęła i z uwagą mu się przypatrywała. Gdyby nie znała go tak dobrze, byłaby teraz pewna, że to co powiedział było jak najbardziej poważne, no ale jednak coś jej nie grało. Widziała w jego oczach to rozbawienie i uśmiech, który siłą powstrzymywał. Wzruszyła szczupłymi ramionami bagatelizując swoją ciekawość i skierowała kroki do salonu w celu nabycia kieliszków do wina, lecz nawet to przy nim było zbyt łatwe. Zrobiła raptem dwa kroki, gdy poczuła owijające się wokół jej talii męskie ramiona.
-Zapomniałem ci kocie powiedzieć, że ten referat z biologii oddałaś już w tamtym tygodniu- powiedział całując po raz kolejny dzisiejszego wieczoru jej szyję- Ale nie przejmuj się, uwielbiam jak patrzysz na mnie tym pożądliwym wzrokiem.- zaśmiał się poczym wyciągnął w stronę jej ust łyżkę wypełnioną po brzegi sosem.
-Mmm… Pyszne!- zachwyciła się oblizując pełne usta.- Zdecydowanie musisz częściej gotować- dodała z uśmiechem i cmoknęła go w policzek.’’

Uśmiechnęła się jeszcze szerzej na samo wspomnienie. Podeszła na palcach do mężczyzny stojącego tyłem i objęła go w pasie chudymi ramionami wtulając twarz w jego plecy. Czuła jak ciało gitarzysty się napina i mogła się założyć, że właśnie na jego przystojną twarz wpływa ten najcudowniejszy z uśmiechów.
-Dzień dobry Królewno- mruknął odwracając się i muskając delikatnie jej usta. Westchnęła cicho układając policzek na jego klatce. – Jak się spało?
-Świetnie i zarazem tak… lekko
-To dobrze- posłał jej swój uśmiech odsuwając jedno z drewnianych krzeseł- siadaj, zaraz podam śniadanie- dodał wracając do kuchenki.

‘’Patrzyła na niego, wkładając w to spojrzenie całą pasje, całą miłość i… nie mogła uwierzyć, że znów jest obok. Taki zwykły, taki szczęśliwy, taki uśmiechnięty… Taki jej.’’


-Tom? Może to jest nierealne, może zbyt dużo wymagam ale… Niech to wszystko tak zawsze wygląda… Każdy poranek, każdy wieczór- szepnęła  bawiąc się kosmykiem włosów. Nie odpowiedział tylko postawił przed nią kubek z gorącą kawą i cmoknął jej usta.
-Słodziłeś…?
-Tak kochanie. Trzy płaskie łyżeczki cukru i dwie rozpuszczalnej kawy jak zawsze.- odpowiedział siadając naprzeciw niej.

***
‘’Gdyby kazali mi usiąść i narysować to co czuję oddałabym pustą kartkę, do której dołączyłabym Twoje zdjęcie. No bo cóż innego bym mogła zrobić skoro nie mam zdolności artystycznych? Ewentualnie mogłabym napisać Twoje słodkie imię, które wywołuje u mnie uśmiech i miłe ciarki w brzuchu.
Wiesz, zapomniałam już jak to jest budzić się obok Ciebie. Jak to jest jeść razem z Tobą śniadanie, jak to jest czuć Twoje usta. Dotychczas byłeś tylko nierealnym marzeniem, a teraz… Teraz jesteś najwspanialszą rzeczywistością.
Zachwycasz mnie każdego dnia. Swoją delikatnością, męskością, anielską cierpliwością, której ci zawsze brakowało. Nawet fakt, że pamiętałeś co lubię jeść, ile łyżeczek cukru słodzę do porannej kawy.
Już nawet zapomniałam jak to było, gdy Cię zabrakło w moim życiu. Jak bardzo cierpiałam, że codziennie umierałam z tęsknoty. Nawet nie sądziłam, że Ty też myślałeś o mnie. Dziś to już nie jest ważne. Ważne jest to, że znów jesteśmy dla siebie, że wypełniliśmy nasze serca na nowo miłością, że mimo przeciwności losu walczymy o to, aby móc mówić ‘’My’’.

‘’ Każdy ma pra­wo kochać i poz­wo­lić miłości ob­ja­wiać się w naj­lep­szy możli­wy sposób.’’

A ja właśnie robię to, mimo tego, że może to jest niezauważalne. Próbuje okazać to co czuje, przelać wszystkie swoje uczucia w najdrobniejsze gesty. Może nie zawsze mi to wychodzi, może potrzebuje jeszcze trochę czasu by móc w pełni zaufać ludziom… Zaufać samej sobie.
Kiedyś nadejdzie ten czas, gdy stanę na wprost Ciebie i bez strachu o lepsze jutro powiem Ci jak bardzo Cię kocham. Obiecuję Ci to Tom… ale daj mi jeszcze trochę czasu, pozwól mi nabyć odwagi, daj szansę zapomnienia tego co złe, zapomnienia tej przeszłości, w której Ciebie zabrakło.
Emily’’

-Nie masz ochoty na spacer?-  uniosła na niego swoje zdziwione spojrzenie- Siedzimy w domu już któryś tydzień, więc pomyślałem…
-Jasne, trochę świeżego powietrza mi się przyda- przerwała mu w połowie zdania uśmiechając się delikatnie- Pójdę się przebrać.
Wstała, odłożyła talerz i kubek do zlewozmywaka i wyszła z kuchni. Odprowadził ją wzrokiem do momentu, aż znikła mu z oczu. Westchnął ciężko opierając czoło o dłonie. Bał się tego spaceru bardziej niż ona. Bo przecież Emily nie miała jakikolwiek podejrzeń co do jego zamiarów.
Musiał rozegrać to po mistrzowsku. Musiał być delikatny i czuły, powoli się do niej zbliżyć, przedostać się przez ten mur, od którego zniszczenia zależała cała ich przyszłość. To czy zaufa mu ponownie, to czy będą mogli pójść dalej, czy będą mogli być szczęśliwi… Czy znów będą mogli kochać się bezgranicznie.

‘’I choćbym miał cierpieć najgorsze męczarnie- nigdy z Ciebie nie zrezygnuję, nigdy nie przestane walczyć o nas.’’


‘’W tamtym momencie byłem jak kryminalista, który szedł na ścięcie.
W tamtym momencie moje serce szalało, a płuca zapomniały jak się oddycha. Czułem jak drżą mi dłonie, jak ściska mnie od środka, a w głowie huczała jedna myśl: ‘’Co jeśli jesteś tylko na chwilę. Jeśli to jest tylko zwykły sen. Co jeśli nie pozwolisz mi wejść znów do swojego życia?’’
Ale musiałem mimo wszystko coś z tym zrobić. Musiałem zachować się jak prawdziwy facet. Udowodnić Ci jak bardzo mi zależy, jak bardzo się staram, abyś znów była moja. Abym mógł resztę życia spędzić u Twojego boku.
Nie pamiętam kiedy tak bardzo się bałem czegoś. Nawet nie wiedziałem, że miłość potrafi robić z ludzi takich idiotów. Potrafi być czymś najwspanialszym, czymś czułym, potrzebnym, a zarazem czymś co boli najbardziej, czymś przed czym uciekamy, czymś o co się boimy. Nie wiedziałem, że miłość potrafi nawet zabrać nam wymarzoną przyszłość z tą najważniejszą osobą u boku, że potrafi zabrać tą osobę z naszego życia, że potrafi doszczętnie zniszczyć człowieka.
W tej chwili, czekając na Ciebie przy kuchennym stole zastanawiałem się jak to będzie, gdy ona po raz kolejny zabierze mi Cię, jak sobie poradzę, czy w ogóle będę w stanie podnieść się po porażce. Jak poskładam swój świat, czy moje serce znów skamienieje, czy będę w stanie zakochać się jeszcze?
Tak bardzo nie chciałem, abyś znikała z znów z mojego życia. Ale… Przecież nie będę miał prawa Cię zatrzymywać…
Gdy zeszłaś, a ja spojrzałem w Twoje oczy poczułem, że wielka gula staje mi w gardle. Mimo wszystko z uśmiechem podszedłem do Ciebie i jak przystało z pewnością siebie splotłem nasze palce. Posłałaś mi swój słodki uśmiech, później orzeźwiło mnie świeże, zimowe powietrze.

Miałem dłoń zaciśniętą w pięść, w której trzymałem nasze szczęście bojąc się, że gdzieś po drodze je zgubie.

Tom.’’
 ___________________________________________________________________
Tak bardzo ubolewam nad 27marca ;/. No cóż... Nie można mieć wszystkiego.

Rozdział dedykuję mojej kochanej Ell Braun- Dziękuje Ci za to, że jesteś i codziennie uświadamiasz mi, że mam dla kogo pisać, że wgl jest warto pisać ;*! Uwielbiam Cię <3. Jak i również Alice Morrison za wspaniałość i te cudowne komentarze, które bardzo motywują! ;* Jestem szczęśliwa, że uważasz moje ''wypociny'' za coś więcej niż tylko twórczość. A co do miłości- może takiego uczucia jak u Toma i Emi trzeba dobrze szukać? Sama nie wiem, nie trafiłam jeszcze na taką ;).

Dee- ostatni Twój komentarz był przecudowny! Mam nadzieję, że po tym rozdziale dalej będziesz uważać, że słowo ''zawiodłaś mnie'' w moim przypadku u Ciebie nie istnieje. Jesteś niesamowita w każdym sensie znaczenia tego słowa. I po raz kolejny- Ciesze się, że tu jesteś i w taki sposób odbierasz moją twórczość. A co do Billa- być może schowa w kieszeń tą swoją zakichaną dumę i przeprosi Emily. Ale o tym dowiesz się dopiero później ;)

Martie- szczerze powiem Ci, że też uwielbiam takiego Toma. Tego przepełnionego czułością, który przy Emi zdejmuje tę maskę twardziela i kobieciarza. Jestem zadowolona z poprzedniego rozdziału i przepraszam, że doprowadziłam Cię do łez. Ale w sumie...Chyba czasem trzeba w opowieściach dodać trochę takiej czułości i dramatyzmu przy którym można popłakać? ;)

K'Bill- jestem pod wrażeniem, że przeczytałaś i skomentowałaś większość jak nie wszystkie posty od początku za co niezmiernie Ci dziękuje! I nie masz za co się karcić- niezauważenie jednego rozdziału czy dwóch na moim blogu to jeszcze nie katastrofa :). Zresztą każdy z nas popełnia błędy. Osobiście też mam nadzieję, że Tom sprosta zadaniu, które powierzyła mu Emily. No ale cóż... Różnie to bywa w życiu prawda ;). Z chęcią poszukam Ci takiego faceta jak mój Tom- pod warunkiem, że Ty znajdziesz takiego też dla mnie :D. Jeszcze raz dziękuje za przemiłe słowa.

6 komentarzy:

  1. Skoro ostatni komentarz tak Ci się spodobał, to postaram się, aby było ich więcej. Ja tak nie uważam, ja już to wiem i nic tego nie zmieni, nawet jeśli odcinek będę, według Ciebie, beznadziejny. Dla mnie zawsze znajdzie się w nim coś wyjątkowego, powtórzę: Zawsze. Także cieszę się, że tutaj zagościłam i jestem w stanie tak, a nie inaczej zinterpretować tekst, wychodzący spod Twej dłoni. Dowiem się później, eh, jak mus to mus, poczekam, na spokojnie. Jeśli mówisz, że się o tym przekonam, to chyba oznacza, że szykujesz coś specjalnego.
    Kiedy powróciły do niej wspomnienia z feralnego 22 grudnia, poczułam jak wzbiera się we mnie gniew i obrzydzenie do Grzegorza. Moje zdanie w jego sprawie i ogólnie zbrodni jakiej dokonał, już znasz także nie będę się powtarzać. Okropnym uczuciem musi być strach przed tym, że zamiast ukochanej osoby, przy której jesteśmy szczęśliwi i czujemy się bezpiecznie, przy swoim boku dostrzegamy naszego oprawcę. Emily miała początkowo takie przypuszczenie, jednakże, gdy ujrzała charakterystyczne dwa kółeczka w wardze szatyna, zrozumiała, że to nie kto inny, jak jej Tom, ten jedyny, prawdziwy. Mam wrażenie, iż w pewien sposób jest on jej ostoją, staje się światełkiem nadziei do lepszej przyszłości, która tak naprawdę stoi przed nimi otworem, wystarczy tylko pchnąć szklane drzwi. Haczyk w tym, że klamka gdzieś się zapodziała, a zamek nie ma wejścia...Każdy z nim, Tom i Emily, ma inną definicję miłości, a jednak obie się uzupełniają. Niesamowite jest to, jak wiele możemy przenieść tylko poprzez myśli, a co by się stało, gdybyśmy się nimi podzielili z inną osobą, wtedy można by góry przenosić, wznosić się wśród chmur. Oboje zaczynają odkrywać w sobie dawno zapomniane przeżycia z ich przeszłości, niech tylko pozostaną w takim stanie w jakim są. Niech ich nic nie poróżni, chociaż nie...Jeśli ich coś poróżni, niech pokażą, jak dużo potrafią znieść w imię miłości, co dla siebie znaczą, a przede wszystkim, że potrafią znieść wszystko. Tańczący Tom podbił dziś moje serce, nie powiem, nie codzienny to widok A wspomnienia Emily dopełniły całej tej sceny Kucharz-amator, myślę, że każdemu by się tak choć raz w życiu przydał. Z pewnością mogę powiedzieć, że ten rozdział będzie moim ulubionym.
    Czekam na więcej Twojej twórczości, więcej wspomnień, więcej zagadnień, więcej cytatów i przede wszystkim czekam na kolejny wpis. Dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie cudowne! Jeeeej <3
    Nie mogę się doczekać następnego odcinka :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za to co napisałaś jak w historii i komentarzu. Uwielbiam tą parę ludzi, którzy beztroską zatracają się w swojej miłości. Mogłabym komentować wiecznie po prostu to opowiadanie stało się częścią mnie, nie potrafię się oderwać i skończyć czytać, pozostawiasz mi taki duży niedosyt, że aż sama tworze dalsza część haha.
    Wiesz ? Bardzo intryguje mnie jedna rzecz a mianowicie dlaczego Em nie zacznie rozmowy z Billem albo na odwrót powinni wszystko sobie wyjaśnić dla ich dobra a przede wszystkim Toma, bo to on będzie miał problem ukochana dziewczyna a brat. Czekam na dalszy rozwój akcji i dziękuję za dedykację !
    Dziękuję, że moje słowa są w jakiejś części ważne dla Ciebie, oby motywowały dalej ! A miłości to trzeba bardzo dobrze szukać ;) Pozdrawiam i dużo weny życzę <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie, to raczej ja powinnam Ci podziękować. Nawet nie wiesz, ile dla mnie zrobiłaś w wielu kwestiach. Na pewno nie wiesz, bo nie przywykłam do zwierzania się z własnych uczuć, ale pomogłaś mi wielokrotnie mimo, że kontaktujemy się jedynie przez blogi i Facebooka. Uwielbiam Ciebie, Twoją twórczość i Twojego własnego Toma, który z każdym nowym rozdziałem zaskakuje mnie coraz bardziej. Dokładnie tak samo, jak teraz. Zaintrygowałaś mnie. Co on mógł wymyślić dla Emi?
    Nadal jest mi przykro w kwestii Billa. Okej, nie pojawił się tu dzisiaj, choć nie ukrywam, czekałam na jakąkolwiek zmianę. Chciałabym, żeby sobie w końcu wszystko wyjaśnili. Tom ją kocha, więc brat powinien to uszanować i chociaż postarać się zrozumieć... Ale co ja mogę wiedzieć... Moje opowiadanie opiera się głównie na nienawiści między bliźniakami. I to wszystko przez jedną, niczego nieświadomą dziewczynę... :/
    Em jest cholernie wrażliwa. I miała naprawdę niezłą przeszłość skoro obudziła się w takim stanie... Naprawdę mi jej szkoda, ale mam nadzieję, że w końcu przełamie się na tyle, by powiedzieć Tomowi, o co chodzi.
    Może nie powinnam tego mówić (zwłaszcza dzisiaj, gdy sama nie potrafię nic stworzyć), ale czekam już na kolejny rozdział, więc pisz, pisz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, że Twoje opowiadanie wprawia mnie niezmiennie w cudowny nastrój? aż serducho mi z piersi wyskakuje, gdy zaczynam czytać o Ich uczuciu, a uśmiech nie schodzi z twarzy, choćbym chciała się go pozbyć !
    Mam wrażenie, że Tom dla bohaterki to nowe miejsce, punkt spokoju i miłości, przy którym nigdy nie będzie musiała już się więcej bać. Gitarzysta daje jej wsparcie, ciepło, bezpieczeństwo, a co najważniejsze - pewność, w pewnym sensie jakąś stałość. I życzę im, by trwało to jak najdłużej.
    Uwielbiam ich .. listy (?) - w sumie nie wiem jak to nazwać. Chodzi mi o te cześci, wstawki pochyłą czcionką, w których opisują swoje emocje oraz wspominają wspólne chwile. Właście w tych momentach najlepiej, według mnie widać, jak się uzupełniają, jak do siebie idealnie wręcz pasują. Uwielbiam ich <3.
    Mam nadzieję, że Emi szybko przestanie mieć te okropne koszmary z Grzegorzem w roli głownej. Przeszłość chodząca za tobą jest cholernie męcząca i chciałabym, być Ty, jako autorka, swojej bohaterce tego oszczędziła - taka mała prośba :D.

    Hm .. ubolewasz nad koncertem, tak? Czyli nie jedziesz? Bo widzisz .. ja też.
    I pomimo mojego całego bólu mam plan, dla nas, wspólny - możemy podskoczyć w ten dzień do Warszawy, ustawić się przed tylnim wejściem i poczekać , aż koncert się skończy. Po czym porwać Toma, sklonować go i jak każda porządna kobita - wychować go. Co sądzisz? Choodz, dawaj, przecież nikt nie zauwazy xd i będziemy mieć swoich Tomów :D


    Pozdrawiam, KBill.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak bardzo uwielbiam Twoje opowiadania,delektuje sie kazdym zdaniem,wyrazem... Po prostu uwielbiam Cie dziewczyno <3
    Tak bardzo romantycznie...tak bardzo pieknie.
    Tom cos kombinuje...hymmm...ciekawe co ;)
    Zycze duuuuzo weny i czekam na kolejny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń