Dee i Liza- ten rozdział jest dla Was! Dziękuje za to, że
jesteście, że mobilizujecie, że czytacie. Dzięki Wam mam chęć przysiąść do
Word’a i napisać cokolwiek. Dzięki Wam robi mi się ciepło na sercu, a na ustach
pojawia się uśmiech jak ode mnie do Warszawy :D. Dziękuje dziewczyny! ;**.
Jesteście wspaniałe i proszę, żebyście zostały ze mną do końca tego
opowiadania.
Dziękuje
również wszystkim pozostałym, którzy tu są. I tą samą prośbę kieruję do Was.
Bądźcie ze mną do końca ;)
~~*~~
Obudziło go skrzypnięcie drzwi. Zerwał się i spojrzał w ich stronę, były lekko uchylone. Zlustrował uważnie pokój- czerwona kurtka leżała tam gdzie ją wcześniej zostawił, a czarne trampki dalej stały pod łóżkiem. Uniósł nieco prawą brew, szukając wzrokiem dziewczyny, którą raptem kilka godzin temu kładł śpiącą obok siebie. Do jego uszu doszedł szum lecącej spod prysznica wody, wypuścił ze świstem powietrze i uśmiechnął się. Wyprostował się, usiadł na brzegu łóżka, spuścił bose stopy na miękki dywan i ziewnął bezgłośnie, po czym skierował się na taras chwytając w między czasie paczkę papierosów leżącą na małym stoliku. W rozchylone usta wcisnął białą rurkę i odpalił jej koniec, oparł się o barierkę spokojnie wciągając dym w swoje płuca. Obserwował czekoladowym spojrzeniem wschodzący dzień, widział jak księżyc niechętnie ustępuje nikłemu słońcu, jak blask gwiazd, które jeszcze gdzieniegdzie świeciły bladnie. Miasto powoli zaczynało się budzić ze snu, ludzie pędzili w nieokreślone strony, opatuleni szalikami i grubymi, ciepłymi kurtkami ze spuszczonymi głowami. Śnieg padał zdecydowanie mocniej niż wczoraj, a jego białe delikatne płatki wraz ze wszystkim ozdobami świątecznymi dodawały uroku miastu i magicznej atmosfery. Westchnął ciężko i zamyślił się wracając do wspomnień dzisiejszej nocy. Nienawiść, telefon, szał, chęć zemsty, jej zapłakane spojrzenie, drżące usta i bezgłośna prośba o pomoc. Analizował krok po kroku każde posunięcie, każde wydarzenie. Wbił wzrok w szare niebo zagłębiając się coraz bardziej we własne myśli.
-Tom?- ten głos przywrócił go do rzeczywistości. Odwrócił się powoli i podążył za jego dźwiękiem.- Słuchasz mnie?
-Mmm… Zamyśliłem się. Przepraszam, możesz powtórzyć?- spytał spokojnie wchodząc do pomieszczenia i zamykając drzwi od tarasu.
-Mówiłam, że zaraz wychodzę. Nie chcę być dla ciebie problemem, co nie znaczy, że nie jestem ci wdzięczna za… Za to co zrobiłeś, nawet nie spodziewałam się, że przyjdziesz.- mruknęła błądząc wzrokiem po pokoju. Ewidentnie unikała spojrzenia stojącego naprzeciwko gitarzysty, na którego twarzy malował się zdecydowany sprzeciw.- Więc…
-Nie nie i jeszcze raz nie. Nie ma mowy.- przerwał jej podchodząc bliżej- Słyszałaś? Nie myśl sobie, że gdziekolwiek cię samą wypuszczę i nawet nie próbuj się ze mną kłócić Emily.- dodał patrząc prosto w jej błękitne tęczówki.
-Ale Tom…
-Nie ma żadnego ale. Masz gdzie wrócić?- spytał
-No w sumie to… To nie, ale…- powiedziała niepewnie odwracając wzrok od jego twarzy.
-Boże, Emi. Czy dla ciebie zawsze musi być jakieś ‘’ale’’? ‘’Ale to, ale tamto’’. Poza tym jutro jest Wigilia, więc gdzie chcesz iść? Pod most? Sądzę, że to raczej nie jest zbyt mądry pomysł. Więc pozwól, iż tym razem zadecyduje za ciebie. Bierz kurtkę, ubieraj trampki i jedziesz ze mną.- odparł bez namysłu ubierając buty.
-Czekaj, czekaj jak jadę z tobą? Gdzie mam jechać?- usiadła na łóżku wpatrując się ze zdziwieniem w mężczyznę.
-Jak to gdzie? Do Loitsche, przecież mówię ci, że zaczynają się święta, które zawsze spędzam z rodziną.- skwitował luźno opierając się o beżową ścianę. Widział jak na jej drobnej buzi maluje się niepewność i bezradność. Czuł, że gdyby nie to, iż stoi tuż obok drzwi to po prostu wstałaby i uciekła. Spuściła wzrok i utkwiła go w podłodze. Nastała niezręczna cisza, którą przerwał po chwili odgłosem ciężkich kroków. Usiadł obok niej.- Emi? Popatrz na mnie i posłuchaj chwilę.- powiedział cicho. Dziewczyna uniosła głowę i niepewnie spojrzała na niego.- Wiesz…- westchnął. Czy to już czas, gdzie powinni wytłumaczyć sobie wszystko co do tej pory było tajemnicą? Jeżeli tak to w jaki sposób?- Wciąż pamiętam nasze pierwsze spotkanie…
-Tom, proszę cię. Nie zaczynajmy tego od nowa… Nie chcę już do tego wracać… - szepnęła zamykając oczy. Ale nie posłuchał jej, uparcie zaczął mówić dalej wbijając swoje spojrzenie w jej osobę.
-Wiesz dlaczego pamiętam? Bo wtedy uznałem, że jesteś… Najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Już wtedy mnie uwiodłaś i robiłaś to od tamtego momentu codziennie przez dwa lata, być może nie świadomie. Widząc twój uśmiech, który był najpiękniejszym i słysząc twój głos, ten tak bardzo przeze mnie kochany i upragniony czułem się, jakbym miał istne wcielenie anioła obok własnej osoby. Wkroczyłaś w moje popieprzone życie i zaczęłaś robić w nim porządek, a w moim sercu istny chaos. Doprowadzałaś mnie do tego stanu, że bez ciebie czułem się pusty, zagubiony, a tęsknota za tobą była tak niemiłosiernie bolesna, że aż namacalna. – przerwał próbując uspokoić emocję, nabrać powietrza i dystansu do tego wszystkiego. Czy niezbyt szybko odważył się na ten drastyczny krok? Ale jeżeli nie dziś, nie teraz, to kiedy?- Kochałem cię jak wariat, zakochiwałem się w tobie z dnia na dzień coraz bardziej, choć wtedy wydawało mi się, że bardziej kochać i cierpieć nie można. Cały świat zaczął pytać co stało się ze sławnym casanovąTom’em Kaulitz’em, a ja sam nie wiedziałem, nie potrafiłem znaleźć sensownego wyjaśnienia. Wiedziałem jedno, że oszalałem. Mając ciebie u boku, miałem wszystko czego pragnąłem. Wydawało mi się, że lepiej nie może być. No właśnie… lepiej. Zapomniałem w ogólnie o tym, że zawsze może być gorzej. I w pewnym momencie mojego życia to gorzej stało się istnym piekłem na ziemi.- przyglądnął się jej. Widział jak drżała, jak zaciskała oczy i wargi, byleby tylko łzy nie wycisnęły się spod powiek. Wziął głęboki wdech, złapał jej drobną dłoń i zamknął w swojej.- Powiedz mi Emi, dlaczego odeszłaś? Dlaczego uciekłaś i zostawiłaś mnie z tym wszystkim samego?
-Ja… Ja nie wiem Tom. To nie je uciekłam, to ty… Ty zadecydowałeś o tym kiedy to wszystko się skończyło, a ja po prostu odsunęłam się w cień- odparła cicho, ocierając wierzchem dłoni spływające, słone krople.
‘’And you waited on the rain
Through tears my heart has caged
And we fall through fate
But we rise and rise again
And I run, run, run, run (run)
And I run, run, run, run (run)
I run, run, run, run
I just run, run, run’’
Through tears my heart has caged
And we fall through fate
But we rise and rise again
And I run, run, run, run (run)
And I run, run, run, run (run)
I run, run, run, run
I just run, run, run’’
- Ona mi to powiedziała… Powiedziała, że jest lepsza ode mnie, że to ją zawsze kochałeś, a ja… Ja byłam tylko kolejną zabawką.
-Kto? Kto śmiał ci coś takiego powiedzieć? Kto pozwolił sobie na to, żeby wkroczyć do naszego życia?
-Pamiętasz jej długie blond włosy, opalone ciało i zapach cytrusów? Nigdy nie zapomnę jej głosu wtedy i zwycięskiego zielonego spojrzenia… Nie zapomnę jak bardzo poczułam się odrzucona, przegrana. Chciałam krzyczeć, ale strach przed utratą ciebie ugrzązł mi w gardle. Czułam jak serce rozpada mi się na miliony kawałków, jak łzy pieką mnie w twarz. Znienawidziłam wtedy siebie, za to że byłam zbyt słaba, aby walczyć o ciebie, że byłam zbyt dziecinna, aby móc dać ci to czego pragnąłeś.
‘’ I wonder how your body
tastes
Inside of someone else's place
Hide away your eyes
There's nothing left to heal
I'm alone but I know everything you feel’’
Inside of someone else's place
Hide away your eyes
There's nothing left to heal
I'm alone but I know everything you feel’’
I pomyśleć, że przez ponad cztery lata żył w błędzie, żył w kłamstwie i z dnia na dzień nienawidził samego siebie jeszcze bardziej, za to, że pozwolił sobie na uzależnienie od niej. Że z dnia na dzień umierał z tęsknoty za nią, jednocześnie nie chcąc jej powrotu. I gdyby nie Internet, gdyby nie to, że poznał ową nieznajomą Emily do dziś dnia żyłby w przekonaniu o straconej i niewiernej miłości.
‘’Teraz już wiedział, że jego życie było
kłamstwem, które zostało stworzone wbrew jego woli. Wiedział, że nie tylko on
cierpiał przez te lata. Wiedział, że teraz mają szansę na naprawę tego
wszystkiego i będzie o to starał się ile sił da mu Bóg. Nie pozwoli jej po raz
kolejny odejść bez słowa.’’
-Och Emi…- westchnął przytulając ją. Nie protestowała, wtuliła się mocno w jego silne ramiona- Nigdy, przenigdy nie kochałem nikogo tak bardzo jak ciebie. Byłaś i jesteś miłością mojego życia, z której nigdy nie zrezygnuję. Słyszysz?- pochwycił jej buzię w dłonie i spojrzał w zapłakane oczy.
‘’ Pamiętam, że
nienawidziłem, gdy płakała. Miałem wrażenie, że rozrywało mnie od środka.’’
-Kocham cię
ponad wszystko na tym cholernym świecie i nie wyobrażam sobie dalej życia, bez
twojej obecności. A Mia, będzie smażyć się w piekle za to co zrobiła. Oplątała
mnie w wokół palca, wciskając tym samy kłamstwo w twoje dłonie.- dodał
‘’Pamiętam jak bardzo ją
kochałem. Pamiętam jak uczyłem się żyć bez niej, a teraz dziwie się samemu
sobie, że potrafiłem się na to zdobyć…’’
‘’I trawli w uścisku, i trwali w szczęściu, i trwali w spojrzeniu swych oczu, na nowo pokazując i udowadniając sobie jak bardzo się kochają. I teraz nikt nie odważy się wtargnąć w ich życie, i już nigdy nie uwierzą nikomu, tylko sobie. Bo przecież prawdziwa miłość nie potrafi kłamać…’’
-Tom… Nie zostawiaj mnie już nigdy więcej- szepnęła.
- Gdy oczy się zaszklą, gdy ogarnie Cię chłód, a wokół Ciebie zapanuje ciemność
będę przy Tobie. Obiecuję.- odszepnął i ucałował jej drżące, pełne malinowe usta, których tak bardzo pragnął od tylu lat. Oderwał się od jej słodkich warg, oparł czoło o jej i spojrzał w błękitne tęczówki. Widział w nich ten ból i tęsknotę, które teraz zaczęły ustępować.
-Kto cię skrzywdził?- spytał nie odrywając wzroku od drobnej twarzy. Ona tylko pokręciła bezradnie głową i wtuliła się z powrotem w jego umięśnione ciało. Przytulił ją do siebie, nie pozwalając, aby między ich ciałami widniał choć milimetrowy odstęp. Ułożył policzek na jej włosach i gładził ją delikatnie po plecach.- Emi, musisz mi powiedzieć. Ten ktoś musi ponieść karę rozumiesz? Nie pozwolę na to, żeby wywinął się z odpowiedzialności.
-Nie… Tom. Nie pozwolę ci… na zmarnowanie sobie życia. Jeżeli Bóg jest tam na górze to… rozliczy go z tego- szepnęła chowając twarz w jego szyję.
-Emi posłuchaj…
- Nie pytaj mnie o to już… Proszę, nie każ mi przeżywać jeszcze raz tego.- oderwała się gwałtownie zaprzeczając.- Po prostu bądź Tom… Bądź już zawsze i nigdy nie zostawiaj mnie samej.- dodała
-Nigdy, choćbym miał pójść do piekła i wrócić z powrotem to nie zostawię cię nigdy więcej, Królewno- szepnął i po raz kolejny ucałował jej słodkie usta.
‘’Już
nigdy nie zaznasz samotności. Przysięgam.’’
~~*~~
23Grudnia godzina 18.00
Oboje od dobrych trzech godzin siedzieli w samochodzie. On
jedną dłonią trzymał kierownicę, a w drugiej ściskał jej dłoń. Natomiast ona
siedziała bezruchu patrząc wprost na jezdnie. W głowie układała najgorsze
scenariusze, które miały wystąpić zaraz po tym, gdy przekroczy próg domu Kaulitz’ów.
-Emi?- w uszach rozbrzmiał się męski ukochany głos.
-Tak? Co mówiłeś?- spytała odwracając głowę i spoglądając na kierowcę. Na jego twarzy ujrzała uśmiech.
-Pytałem się czy nie jesteś śpiąca i nie chcesz się zdrzemnąć. Do Loitsche jeszcze kawał drogi.- zaśmiał się
-Nie, ale chętnie bym się napiła kawy jakbyś nie miał nic przeciw- odparła cicho.
-Jak znajdę jakiś zajazd to jak najbardziej.
I znów nastała cisza. Ona patrzyła w okno i obrazy za nim przemijające, nie puszczając jego dłoni, a on kątem oka obserwował jej zdenerwowanie, które rosło z każdym przemierzonym kilometrem. Pokręcił z niedowierzaniem głową i roześmiał się pod nosem, co oczywiście nie umknęło jej uwadze.
-Z czego się śmiejesz?
-Z ciebie. Zapomniałem już jaka potrafisz być niesamowita i słodka, gdy czym się martwisz- skwitował rozbawiony.
-Wcale się nie martwię.- zaprzeczyła szybko przenosząc wzrok na mężczyznę.
-Poza tym, że zachowujesz się tak, jakbym skazywał cię na piekło, a jedziemy tylko do mojej rodziny.
-Tylko? Tom przecież…
-Wiem, ale nie martw się tak. Będzie dobrze, zobaczysz- powiedział i uśmiechnął się ciepło do niej głaszcząc kciukiem jej dłoń.
~~*~~
‘’ Drogi pamiętniku,To co spotkało mnie przez ostatnie miesiące jest niesamowite. A jeszcze bardziej niezwykłe jest to, że… Że potrafimy rozmawiać o tym wszystkim co było, co bolało przez tyle lat, że jesteśmy tacy sami, jakby nigdy nic nas nie rozdzieliło. Po prostu siedzimy tu- w jego samochodzie i rozmawiamy jak gdyby nigdy nic. Sądziłam, że jeżeli jeszcze kiedykolwiek zdołam go zobaczyć to albo go zwyzywam albo po prostu ominę szerokim łukiem.
Uważałam, że już dawno wyrzuciłam go ze swojego życia, że pozostał tylko jednym z miłych i zarazem przykrych wspomnień, a tu proszę cóż za wredność losu. A może i jego słuszność? Wiesz, że dopiero teraz tak naprawdę uświadomiłam sobie, że jednak nie potrafię bez niego żyć? Do teraz zastanawiam się jak mogłam podjąć się takiej możliwość. Musiałam być niezwykle silna, a być może zbyt bardzo go nienawidziłam tkwiąc w przekonaniu o jego niewierności. Ale gdy ujrzałam w tę noc w parku jego przerażone spojrzenie, jego troskę, najwspanialsze usta i cudowny zapach ta moja siła gdzieś uleciała. Nie marzyłam o niczym więcej tylko o tym, żeby mnie zabrał stamtąd i zamknął w swoich ramionach. Gdy zdałam sobie sprawę, że naprawdę tu jest, że przyjechał tylko po to, aby mnie chronić poczułam… No właśnie, co wtedy poczułam?
A to co stało się później w hotelu, gdy się obudziłam było jak spełnienie snu. Nawet nie sądziłam, że jeszcze pamięta mnie i to wszystko z taką dokładnością. Że w ogóle myślał o mnie przez te lata, że tęsknił i kochał nadal.
Zmienił się. Niesamowicie się zmienił. Stał się dorosłym i bardziej dojrzałym mężczyzną. Wyglądał też trochę inaczej, niż wtedy gdy widziałam go po raz ostatni. Ale jednego byłam pewna…
Wciąż był moim ideałem, moim grzechem i słabością, dla której zrobiłabym wszystko.
Emily’’
_____________________________________________________________
Powinnam dodać go dopiero jutro tak jak zawsze w sumie. Ale przyznaję się- jestem cholernie ciekawa co powiecie na to co zdarzyło między Tomem a Emily. Nie pośpieszyłam się zbytnio z ich spotkaniem? ;)
Tokio Hotel- Run, run, run.
Pisałam Ci już,że uwielbiam Twoje opowiadania <3 ?
OdpowiedzUsuńPRZEPIĘKNE !!!!!
Ta historia mnie bardzo wzrusza.
Jejuu jakie to piękne!!! <3
OdpowiedzUsuńTe wszystkie słowa wymawiane przez Toma ^.^
Nie pospieszyłaś się...tak bynajmniej mi się wydaje :) Fajnie, że między nimi jest w porządku i wyjaśnili sobie wszelkie nieporozumienia.
Czekam na dalszy ciąg no i...życzę duuużo weny :D
Zapraszam do mnie:
http://xxxandziaaxxx.blogspot.com/
Jeszcze nikt nie zadedykował mi czegoś. Jestem pod wrażeniem, dziękuję. Ja dzięki Tobie zaczynam powoli wierzyć w siebie i w to co robię. Obiecuję, że zostanę do końca. Nieważne jak długo, będę przy Tobie.
OdpowiedzUsuńNie, dla mnie idealnej się spotkali. Ja to bym rozmąciła na trzy odcinki, ale to wiesz ja- tak która lubi sobie wszystko komplikować.
Dawno żadne opowiadanie, książka, cokolwiek co wpadło mi w ręce nie prowadzało mnie w taki stan. Sama nie umiem tego określić, ściska serce, oczy się szklą, dech zapiera. Nie rozumiem tego, lecz Twe opowiadanie wpływa ja mnie jak mało co. Wciągasz mnie coraz bardziej w ich historię. Właśnie się zdziwiłam, że dzisiaj, ale z drugiej strony cieszę się, bo jutro nie mogłabym skomentować. Emily uświadomiła sobie, że potrzebuje go. Zawsze potrzebowała, takich rzeczy się nie zapomina. Choćby nie wiem jak bardzo się wypierała jej uczucia do Toma pozostaną niezmienne. Za każdym razem przeżywam to co oni, nie mam pojęcia jak Ty to robisz. Magia. Jadą teraz razem do Loitsche, jak potoczy się to dalej? Mia, mam przeczucie, że jeszcze się tu pojawi. Aż tak zelżało jej na ich zniszczeniu? Nie rozumiała, co to prawdziwa miłość. Liczę na to, że zapłaciła lub jeszcze zapłaci za to wysoką cenę. Chociażby najwyższą.
Dużo weny życzę i czekam na ciąg dalszy! :3
Nie wiem, jak to się stało, ale jakimś cudem ominął mnie 7 rozdział.
OdpowiedzUsuńW każdym razie nadrobiłam i... Kurcze, kochanie jesteś wspaniała. Osobiście uważam, że ta dedykacja należy się tylko Dee, ale i tak nie wiem, jak Ci dziękować :)
Poruszyłaś mnie... Uwielbiam Toma - romantyka. Po prostu kocham go takiego, a Ty przedstawiłaś go w naprawdę perfekcyjny sposób..
Popłakałam się ze szczęścia. Mam nadzieję, że Simone nie będzie miała nic przeciwko pojawieniu się Em w jej domu... W końcu to taka ciepła osoba :)
Uwielbiam Cię! ♥
Jezu, co się mnie tak czepiłyście? Ja naprawdę nie robię nic nadzwyczajnego. Ja uważam, że ta dedykacja nie powinnam być skierowana do mnie tylko do Ciebie. O wiele bardziej na nią zasłużyłaś niż ja.
UsuńA ja nadal się nie zgadzam ;P
UsuńNie wiem co napisać, odcinek jest przecudowny a przede wszystkim Em i Tom wreszcie są szczęśliwi. Czekałam na ten moment aż coś się w zupełności wyjaśni a przede wszystkim oni sobie coś wyjaśnią. Czekam na jeszcze więcej. Buziaki ;**
OdpowiedzUsuńPiękne !
OdpowiedzUsuńmyszko brawo! z każdym kolejnym odcinkiem jestem z ciebie jeszcze bardziej dumna! :) pisz dalej i szybciej :* kochammmm! :*
OdpowiedzUsuńNa początku wybacz, że tak rzadko komentuję. Postaram się to zmienić i być już na bieżąco, jednak różnie bywa. To bardzo poruszające opowiadanie i muszę szczerze przyznać, że czasem potrzebuję odpowiedniego nastroju by przeczytać jakiś odcinek u Ciebie :) Oczywiście to wszystko ma pozytywne znaczenie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tom i Emily wyjaśnili sobie wszystko i jest dla nich nadzieja. Odcinek bardzo wzruszający i piękny. I chyba nie ma co więcej mówić. Czekam na ich dalsze losy, a Tobie życzę weny i czasu by z niej korzystać ;* Pozdrawiam.
Ech, wczoraj się wyłączyłam xD Ale już wracam do zaległości.
OdpowiedzUsuńTen odcinek był piękny! Magiczny! Przesłodzony, ale takie też muszą się pojawić :) Cieszę się, że Tom i Emi się zeszli. To piękne, że nawet po upływie tylu lat człowiek nie przestaje czuć miłości do drugiej osoby. Gdzie moje chusteczki? :')
Miło czytać, że Emi i Tom wyjaśnili sobie to nieporozumienie. Jakie to życie potrafi być pokręcone, że właściwie przez jedną osobę, taka "pierd*łę" może zawalić się cały świat nie jednej, a dwóch osób ..
OdpowiedzUsuńRozumiem jej strach przed świętami z teściami. Coś czuję, że będzie smiesznie .. ;)