Dzień był piękny i słoneczny. Siedział w ogrodzie na
drewnianej huśtawce wdychając świeże ciepłe powietrze. Jego życie znów wbiegało
na właściwy tor. Miał pieniądze, przyjaciół, ukochanego brata i Emi, na której
z dnia na dzień zależało mu coraz bardziej. Był zadowolony z samego siebie i
napawał się życiowym spokojem. Osiągnął już wszystko co chciał, no może prócz
jednej małej rzeczy. Nie znalazł jeszcze kobiety, z którą mógłby ułożyć życie,
zamieszkać wraz z nią i stworzyć w przyszłości rodzinę. Ale obiecał sobie dość
dawno temu, że nigdy już się nie zakocha.
‘’ Miłość sama
przyjdzie nieproszona, wtedy każde szybko, bardzo szybko się przekona’’
Choć mimo wszystko nie potrafił
zaprzeczyć, że Emily nie była mu obojętna. Wręcz przeciwnie codziennie o niej
myślał, codziennie dowiadywał się nowych faktów o niej i codziennie z każdą
rozmową zbliżali się coraz bardziej. Codziennie zastanawiał się nad tym jak
wygląda. Wyobrażał sobie błękitne oczy z odcieniem podobnym do koloru nieba,
bądź oceanu, wyobrażał sobie jej głos- delikatny i dziewczęcy, zapach jej blond włosów, kwiatowe perfumy,
którymi spryskiwała smukłą szyję. Tych pytań było o wiele więcej, lecz nie
znajdował odpowiedzi. Choć w sumie tak naprawdę przecież mógł poprosić dziewczynę o zdjęcie, mógł
zadzwonić i dowiedzieć się jak brzmi jej głos. Ale mimo wszystko wahał się, nie
chciał przeżyć… Rozczarowania? Sam nie wiedział, ale wolał poczekać na
rozwiązanie tej ‘’zagadki’’ do momentu ich pierwszego spotkania.
~~*~~
Siedzieli
w nowocześnie umeblowanej kuchni w ogromnej posiadłości bliźniaków. Bill jak
zawsze krzątał się i latał po domu jak opętany tłumacząc, że musi jeszcze coś
zrobić, natomiast Gustav i Georg patrzyli z zażenowaniem na przyjaciela.
-Fajnie się tu urządziliście. Ale nie sądzisz, że
całość jest po prostu … Za duża jak na waszą dwójkę?- zagadnął basista błądząc
wzrokiem po pomieszczeniu.
-No co ty! Wręcz przeciwnie, jest właśnie świetnie!
Dużo miejsca, dużo przestrzeni- idealnie- krzyknął Bill- Sam projektowałem-
przystanął na chwilę i wypiął dumnie pierś do przodu. Wyciągnął z lodówki
srebrną puszkę napoju energetyzującego, oparł się o blat stołu, a wspomnienia
na chwilę do niego wróciły.
Mieli raptem po 20lat, gdy
wyprowadzili się z rodzinnych Niemiec, podjęli razem tą decyzje jako dorośli i
odpowiedzialni ludzie. Pamiętał też, że w tamtym czasie nie układało się między
nimi najlepiej. Tom codziennie wybywał na imprezy, wracał kompletnie zalany, a
on siedział w salonie, na skórzanej kanapie i czekał na niego, każdej nocy
przez prawie cztery lata. Później drzwi się otwierały i zaczynało się piekło.
Kłótnia za kłótnią, wypominanie, obelgi, bluźnierstwa, niepotrzebne słowa,
których później oboje żałowali na swój sposób.
Od tamtego
pamiętnego dnia minęły już 5 lata. Przez pierwsze cztery nic się nie zmieniło,
prócz nich. Oddalili się od siebie, nie rozmawiali ze sobą chyba, że sytuacja
tego wymagała, przechodząc obok nie raczyli nawet rzucić krótkiego spojrzenia,
a każda ich rozmowa kończyła się kłótnią. Oczywiście, wiadome jest, że swoich
problemów nie wywlekali na wierzch, oboje mimo braku porozumienia nie chcieli,
aby ich prywatne sprawy i braterskie relacje, które z dnia na dzień ochładzały
się coraz bardziej ujrzały światło dzienne. O nich nie wiedział nikt- Gustav,
Georg, producenci, manager, nawet mama. Ten kryzys w swoim życiu pozostawili dla
siebie. Każdego dnia stwarzali pozory szczęśliwych, na zabój powiązanych ze
sobą braci bliźniaków, za których byli uważani. Ale od początku tego roku,
coś się zmieniło. Ich relacje się ocieplili, znów zaczęli ze sobą rozmawiać,
zwierzać się. Przeprowadzili ze sobą pewnego wieczoru długą naprawdę długą rozmowę,
w której obaj stwierdzili, że brakowało im uczucia, uwagi, poświęcenia w ich
niepowtarzalnej więzi i od tego momentu znów stali się braćmi, znów było jak
dawniej. Jeden za drugiego by zabił, poszedł do piekła i z powrotem.
‘’ Siedział spokojnie w fotelu, popijając
gorącą kawę. Wskazówki zegara wskazywały godzinę pierwszą w nocy.
''A czas pędził nie ubłaganie
tak jak życie przeciekało codziennie pomiędzy naszymi palcami.''
Cisze przerwał zgrzyt zamka i huk zamykanych drzwi.
''-Wrócił. Kolejna kłótnia gotowa. Kolejny raz będziemy wykrzykiwać sobie w twarz jak bardzo się nienawidzimy. Kolejny ból, kolejne łzy, kolejne przeprosiny i kolejny raz, gdy będziemy obiecywać sobie poprawę. Nie wytrzymam już tego.''
Wszedł do salonu i bez słowa usiadł obok bliźniaka.
-Co się z Nami
stało?-wypalił, a w czekoladowych tęczówkach zabłysły łzy- Dlaczego tak
się od siebie oddaliliśmy? Kiedyś zabilibyśmy za siebie, a dziś jesteśmy
gotowi zabić siebie nawzajem. Każda nasza rozmowa kończy się kłótnią, przy
każdej kłótni padają słowa, których później żałujemy. Po których przepraszamy,
po których obiecujemy, po których mówimy nigdy więcej. Powiedz mi Billy co się
z nami stało?- przerwał na chwilę, czekał na reakcję brata. Czarny powoli
odstawił kubek na blat stołu, był wyraźnie zszokowany wypowiedzią warkocza. Po
jego przyjściu spodziewał się całkiem czegoś innego. Nie sądził, że
kiedykolwiek usłyszy coś równie szokującego z ust starszego Kaulitz'a.
Bynajmniej nie dziś. Nie teraz. Nie tak, i na pewno nie od Toma.- Gdzie
podziali się ci dawni bliźniacy z ogromem pomysłów? Ci, których zarówno
podziwiano i nienawidzono? Ci przed którymi świat stał otworem, Ci którzy
grali z uczuciem bo niczego innego bardziej nie kochali? Tych których
podziwiano i kochano? Gdzie oni są?! Wytłumacz mi to !- krzyknął wstając i
nieco chwiejnym korkiem podszedł do okna.- Pamiętasz jak obiecywaliśmy sobie,
że nigdy nas nikt nie rozdzieli? Że nikt, ani nic nie stanie nam na drodze do
szczęścia, do spełnienia marzeń. Pamiętasz?
‘’...
I sięgnęli gwiazd.’’
-Pamiętam
-Nasze życie miało
być piękne bo długo na to pracowaliśmy.- mruknął odpalając papierosa- Ale
chyba nam nie wyszło co?- zaśmiał się gorzkawo wypuszczając z płuc kłęb szarego
dymu.
‘’...I
wspięli się wysoko
i doznali szczęścia,
i wyrzekli się miłości
i pokochała ich sława.’’
i doznali szczęścia,
i wyrzekli się miłości
i pokochała ich sława.’’
-Kochaliśmy muzykę,
kochaliśmy fanów, a oni bezgranicznie kochali nas. Byliśmy wielcy, robiliśmy
wielkie rzeczy, dokonaliśmy tego czego żaden rówieśnik nie potrafił. Mieliśmy... Być po prostu szczęśliwi i mieć cały świat w garści-
odparł, a coś ścisnęło go w gardle.
-Dość!- stanowczy
głos wokalisty rozniósł się po salonie.
‘’...
I spadli, a słuch po nich zaginął.’’
-Boli Cię prawda Bill? Boli Cię to, że nad zwyczajniej w świecie spieprzyliśmy swoje życie?!-
spytał patrząc pewnie w oczy bratu.
-Dość! Tom, mam już
dość ... - odpowiedział chowając bladą twarz w szczupłych dłoniach.
‘’...
I bolało serce
i bolała dusza
i przerósł ich strach
i oczy już nie płakały. ‘’
i bolała dusza
i przerósł ich strach
i oczy już nie płakały. ‘’
-Nie sądzisz, że ...
Sława nas zniszczyła?- szepnął czarny
-Sądzę, że my zniszczyliśmy
sławę. Że popełniliśmy gdzieś błąd.
Zgubiliśmy się, w
którymś momencie...
‘’...
I pogubili się
i chcieli żyć,
i sława ich zgubiła’’
i chcieli żyć,
i sława ich zgubiła’’
''-A co jeśli się
okaże, że zapomnieliśmy jak to jest być ludźmi ? A co jeśli nasze dusze umarły,
a serce rozwaliła nienawiść? Jeśli ta cząstka, za którą ludzie podziwiali nas
umarła? Odeszła i nigdy nie wróci? Tom, a gdy zniknie? Co wtedy się stanie?
-Wtedy znikniemy i my...''
'' -Kiedy ostatni raz marzyłeś ?
-W tamtym życiu braciszku, w tamtym życiu...''
-Wtedy znikniemy i my...''
'' -Kiedy ostatni raz marzyłeś ?
-W tamtym życiu braciszku, w tamtym życiu...''
‘’I
w końcu się odnaleźli.
W
końcu na nowo pokochali.
Zaczęli
żyć.’’
Jego
wzrok błądził po pomieszczeniu i ilustrował wszystko po kolei, od paneli w
kolorze delikatnego brązu, którymi była obłożona podłoga, po ściany o odcieniu
mlecznej kawy. Wnętrze było naprawdę imponujące, przestronne, a każdy detal był
dopracowany do perfekcji. Pamiętał, gdy wraz Tomem kupili ten plac, aby móc
postawić tu dom swoich marzeń, który miał być ich sacrum, miał być oazą
spokoju, wytchnienia, ciszy i bezpieczeństwa. Pamiętał jak bardzo zaangażował
się w wystrój tego miejsca, każde pomieszczenie znajdujące się w nim było
zbudowane wedle upodobań i wymysłu Billa. Prawdę mówiąc można twierdzić, że
młodszy Kaulitz sam postawił ten dom, sam go stworzył, wykreował i dopilnował,
aby każdy najmniejszy szczegół był dopracowany i zachwycał od progu każdego,
kto go przekroczy. Po nocach ślęczał i dopasowywał kolory paneli, płytek,
ścian, dobierał do nich kolor dywanów, zasłon, poduszek. Spędzał nad tym masę
czasu, włożył dużo energii i porzucił wiele nocy, aby dziś móc powiedzieć o
swoim domu jako o raju na ziemi. Od zawsze wiedział, że jeżeli nie uda mu się
zabłysnąć w świecie show-biznesu to zostanie dekoratorem wnętrz, zdecydowanie
miał do tego smykałkę. Uśmiechnął się na samo wspomnienie miny starszego
bliźniaka, gdy wszedł po raz pierwszy do ich wspólnej posiadłości. Był
zachwycony, z każdym pomieszczeniem coraz bardziej. Po wszystkich emocjach,
usiedli w salonie i wznieśli toast za nowe, lepsze życie. Uśmiech się poszerzył, a na sercu zrobiło się cieplej. Dopił napój i wyrzucił
zgniecioną puszkę do kosza.
-Słyszysz
co do Ciebie mówię?- z rozmyśleń wyrwał go głos Gustava
-Co?
Powtórz bo nie słuchałem- odparł blondyn
-Chodzi
nam o Toma- wtrącił Georg
-No
i … Co z nim złego się dzieje?- odwrócił się i uniósł lekko brwi z ciekawości
-Nie
sądzisz, że ostatnie miesiące w jego wykonaniu są naprawdę dziwne, nawet jak na
niego? Poza tym kto to jest ta cała Emily?
-Dziewczyna,
poznał ją przez Internet. Przecież już wam mówiłem- skwitował na odczep
wokalista. Nie chciał drążyć tego tematu, bał się że pod naciskiem przyjaciół powie
zbyt dużo.
-Rozmawiałem
z nim jakoś dwa dni temu na jej temat- odezwał się basista po czym ugryzł się w
język. ‘’Po co w ogóle ja się odzywam’’-
pomyślał i skarcił się w myślach.
-I
co ci powiedział?
-No
w sumie… Nic takiego, praktycznie tyle
co ty Bill.
-Wiecie
co? Ja mu ufam więc niech robić to co uważa za słuszne- dodał młodszy Kaulitz i
wyszedł z kuchni.
W
pomieszczeniu nastała cisza, słychać było tylko odgłos odbijanych palców
Gustava o blat marmurowego stołu. Schafer z uwagą przyglądał się przyjacielowi,
coś mu nie grało jak trzeba. Georg coś ukrywał i on o tym wiedział.
-Geo
chyba musimy pogadać- odezwał się w końcu patrząc z uwagą na kumpla
-O
czym?- odparł mężczyzna próbując zachować pozory spokoju. Dobrze wiedział, że
perkusista wychwyci ton głosu w jaki odpowiedział Billowi o rozmowie z Tomem.
-Nie o czym, tylko o kim- o Emily.
-O co ci chodzi facet bo nie wiem- chciał jak
najszybciej wymigać się od tego tematu
-Co powiedział ci o niej Tom?
~~*~~
Weszła
właśnie do domu, było po 21. Plecak rzuciła w kąt w powietrzu unosił się smród
alkoholu , papierosów i podpalanych narkotyków. Ale wyczuła coś więcej niż
tylko to, zapach męskich perfum. Weszła głębiej do pomieszczenia to co
zobaczyła zaparło jej dech w piersi. Bez wahania wybiegła z mieszkania nie
zamykając nawet za sobą drzwi, słyszała wołania matki, ale nie odwróciła się. Jak
ona tak mogła? Jak! Pieprzyć się z jakimś fagasem na wersalce wiedząc, że jej
córka w każdej chwili może wrócić!
Biegła ile sił w nogach, nie zatrzymując się ani
na chwile. Spokój znalazła dopiero pod ulubionym starym drzewem w parku.
Usiadła i odetchnęła. Czuła jak do oczu napływają łzy, miała już dość. Dość
siebie, całego świata, swojego życia i matki dziwki, która nastawiała dupy byle
jakiemu facetowi. Spojrzała w gwiaździste niebo, po czym schowała twarz w
drobnych dłoniach.
-Tom, gdzie jesteś? Pomóż mi…
***
-Wiesz, powiem ci, że trochę dziwne to wszystko-
od dobrej godziny siedzieli w kuchni Kaulitzów popijając piwo i rozmawiając na
temat nieznajomej Emily.
-Czemu tak sądzisz?- zapytał Georg biorąc łyk trunku
-Czy ona ci kogoś nie przypomina Geo?- blondyn
spojrzał na kumpla widząc na jego twarzy zmieszanie westchnął i dodał- To jest
jak układanka, masz kawałki poskładaj je w całość. Ma na imię Emily co można
sprostować do Emilii, jest pięć lat młodsza od naszego Toma, blondynka,
błękitne oczy.
-Sądzisz, że…- basista patrzył z uwagą na
towarzysza i uciął w połowie zdania.
-Sądzę, że ta nasza nieznajoma jest całkiem
bliską i znaną nam osobą. Na pewno ma dużo wspólnego nie tyle co z nami, ale z
Tomem- dodał
-Nie no co ty Gus, nie żartuj- roześmiał się
Georg- przecież to nie możliwe. Los nie
łączy dwa razy tych samych ludzi…
-Żebyś się nie zdziwił- skwitował i wyszedł.
Georg wypił do końca piwo i z zamyśleniem skierował
swoje kroki do gościnnej sypialni.
~~*~~
Zadowolony
wszedł do swojego pokoju zamykając cicho drzwi. Usiadł na łóżku i chwycił swoją
miłość życiową- gitarę. Tą samą gitarę, którą dostał od Gordona na 11 urodziny.
Przejechał dłonią po wierzchu, palce same powędrowały na struny i zaczął grać
nucąc cicho pod nosem.
‘’ I hate my life
I can't sit still for one more single day
I've been here waiting for something
To live and die for
Let's run and hide
Out of touch
Out of time
Just get lost without a sight
As long as you stand by my side
In your shadow I can shine
In your shadow I can shine
In your shadow I can shine
Shine’’
I can't sit still for one more single day
I've been here waiting for something
To live and die for
Let's run and hide
Out of touch
Out of time
Just get lost without a sight
As long as you stand by my side
In your shadow I can shine
In your shadow I can shine
In your shadow I can shine
Shine’’
Piękną
muzykę przerwał dźwięk telefonu. Wyciągnął go z kieszeni, na wyświetlaczu
widniało jej imię.
Emily: ‘’[...] nie rozmawia z nikim. Nie zależy
mu na towarzystwie. Zwycięzca jest sam*.’’ Jestem przegrana więc dlaczego wciąż jestem samotna?
Tom:’’ Gdy oczy się
zaszklą, gdy ogarnie Cię chłód, a wokół Ciebie
zapanuje ciemność będę przy Tobie. Obiecuję.’’Emily: Nie kłam! Chociaż Ty mnie nie kłam. Nie obiecuj czegoś czego dokonać nie możesz. Stoję tu sama, wokół mnie tylko drzewa, a jasne gwiazdy oświecają moją marność, a Ty mówisz, że będziesz przy mnie. Więc gdzie jesteś? Gdzie do cholery?!
Nie wiedział co odpisać. Przełknął powoli ślinę i odłożył telefon na stolik. Wszedł do łazienki, obmył twarz zimną wodą, ale dalej żadna sensowna myśl nie przychodziła mu do głowy. Co miał jej odpisać skoro miała rację? On był tu, tysiące kilometrów dzieliło ich dwójkę. Nic nie mógł zrobić, nic.
-Szlag!- krzyknął i uderzył pięścią w kafelki.
‘’ […] Znowu zaczniesz ufać mi
Nie pozwolę Ci się bać
Kiedyś wszystkie czarne dni
Obrócimy w dobry żart
Znowu będziesz ufał mi
Teraz śpij...’’
__________________________________________________________________Nie pozwolę Ci się bać
Kiedyś wszystkie czarne dni
Obrócimy w dobry żart
Znowu będziesz ufał mi
Teraz śpij...’’
Dee- dziękuje bardzo za wsparcie i mobilizujące komentarze ;) ;*. Z początku nie miała w ogóle mieszać Gustava i Georga do ‘’poznawania prawdy’’ przez Toma i Emily, ale dzięki Tobie oni się tu znaleźli. To po części był Twój pomysł o podejrzeniach co do Emi ;)
Ka- aż taką polonistką nie jestem ;p. Ale dziękuje za poprawki ;*
Paulo Coelho
Budka Suflera- Adam i Ewa
Tokio Hotel- In shadow i can shine
Varius Manx- Księżycowa piosenka
Do następnego ;)
Ojej, jak miło, że podsunęłam Ci jakiś pomysł, wszystkie nasze plany, co do opowiadania mogą się zmienić za sprawą jednego komentarza. Nie dziękuj, naprawdę jest to dla mnie czysta przyjemność.
OdpowiedzUsuńŚliczną wykreowałaś tą Emi, niebieskooka blondynka o pięć lat młodsza od Kaulitzów. Czekaj, z tego co przeczytałam może wynikać, że oni niedługo się spotkają? Będę trzymać się tej myśli, chociaż nie jestem przyjaźnie nastawiona do tego spotkania. Nie widzieli się szmat czasu, każde z nich myśli, że to tylko przypadek, a wystarczy tylko racjonalnie popatrzeć. Przyjrzeć się każdemu szczegółowi i poskładać w logiczną całość. Oni tego nie dostrzegają czy nie chcą dostrzec? Gustava jest z nich najbardziej ogarnięty, zaczyna coś podejrzewać i węszyć, tylko czy będzie to dobre dla Toma. Każdy fałszywy ruch, źle dobrane słowo może zniszczyć ich relacje. Gustav będzie dowiadywał się czegoś na własną rękę czy raczej sam poczeka na rozwój akcji? Georg narazie nie dopuszcza do siebie tej myśli, ale gdy już zostanie przekonany, co zrobi? Zaatakują najpierw Toma czy Billa? Bliźniacy wyniszczali siebie nawzajem, wytykali za te same błędy, nie było to dla nich dobre. O czym już zdąrzyli się przekonać, zrozumieli wkońcu, że tak nie może być i wzięli w garść. Ich stosunki się poprawiły, co otworzyło przed nimi zupełnie inny rozdział. Mogli dostrzec świat w innych barwach, razem, a nie osobno. Jako bracia, bliźniacy nie wrogowie, zdrajcy. Każdy ma taki kryzys, u jednych trwa krótko, u drugich, tak jak w przypadku braci, nawet kilka lat. Z czasem dojrzewa się do poszczególnych zagadnień, odnajduje inne wyjścia z sytuacji, podziwiam ich za to. Gdybym ja miała takie relacje z bliską osobą wyniszczyłabym ją tak, że nie chciałaby mnie znać, nie miałybyśmy po co się godzić. Oni jednak wytrwali, za co ich ogromnie podziwiam. Lili (mogę tak się do niej zwracać?) ma ciężkie życie, matka, która nie szanuje samej siebie. A ona sama ma problemy, które sprawiają w stan, z którego chciałaby się otrząsnąć, ale sama nie da rady. Potrzebuje pomocnej dłoni, jest taka osoba, ale daleko, poza zasięgiem jej ramion. Gdy poczuje jego bliskość zrozumie, że to właśnie przy nim czuje się bezpieczna, że osoba, która tak bardzo ją zraniła potrafi naprawić to co dla niej jest nie do poskładania.
Troszkę się rozpisałam, ale pod osłoną nocy w każdym budzi się "to coś", przepraszam, że tak późno komentuje, ale 300 przeważyło szalę i musiałam ich obejrzeć. To mój ulubiony, brutalny, ale jakże pouczający film i nigdy nie odmówię sobiej tej przyjemności oglądania go po nocach. Już kończę, dużo weny życzę i czekam na kolejny rozdział! :3
To było coś wspaniałego, dałaś mi wielką motywację do pisania swojego odcinka w końcu ! Mam nadzieje, że w końcu Em z Tomem się spotkają i będą szczęśliwi haha pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek ;)
OdpowiedzUsuńLiczę, że w niedługim czasie oboje dowiedzą się prawdy i się spotkają .. z każdym odcinkiem jest bardziej intrygująco !
OdpowiedzUsuń