piątek, 10 października 2014

003.



Gdyby walił się Świat
I Słońce nagle zgasłoby
Nie porzucaj marzeń , bo wiesz, że one są częścią Ciebie.
Częścią Twojego życia , Twojego szczęścia, Twojej tęsknoty za
doskonałością i pragnieniem bliskości drugiej osoby .

            3 Lipiec 2014r.
            Tegoroczne lato przywitało Los Angeles falami ciepła, a każdy dzień był cieplejszy od poprzedniego. Słońce swoimi promieniami oświetlało twarze, opalała bladą skórę i jak na złość raziło w oczy. Ludzie z zadowoleniem przemierzali zatłoczone ulice miasta, młodzież odliczała ostatnie minuty do dzwonka i biegiem wychodziła ze szkół. Oni najbardziej czuli lato, czuli zbliżające się wielkimi krokami upragnione wakacje. Jedni pędzili przez uliczki zajęci swoimi sprawami nie spoglądając na nikogo, drudzy z uśmiechem przechadzali się po parkach. Po ostrej zimie przyszła cieplejsza wiosna, aż w końcu gorące lato, dzięki któremu każdy człowiek zatrzymywał się na moment, oddychał głęboko świeżym powietrzem, zapominał o tych ważnych i mniej ważnych sprawach, każdy próbował jak najszybciej wyrwać się z nudnej pracy i pojechać do domu, aby spędzić resztę dnia na błogim lenistwie wraz z rodziną. Oczywiście nie zawsze wszystkim pogoda dogadza, wśród uśmiechniętych twarzy trafiali się tacy, którym wiecznie coś nie pasowało, a to za duży hałas, a za gorąco. No cóż… Natura ludzka jest nieprzewidywalna.
            Właśnie przemierzał jedną z wielu ulic miasta. Uśmiech nie znikał mu z twarzy, w czekoladowych oczach zasłoniętych dużymi ciemnymi okularami tańczyły iskry radości, a w słuchawkach dało się usłyszeć hip-hopowe kawałki Sam’a Deluxe. Nie zwracał na innych uwagi, jakby w tym momencie miał własny świat, który właśnie pomalutku, cegiełka po cegiełce odbudowywał. Jego życie znów nabierało barw, uspokoił się, coraz rzadziej można go było spotkać na imprezach, media nie huczały o plotkach na temat kolejnego romansu. Tak jakby w zaledwie niecałe dwa miesiące wydoroślał, jakby nie potrzebował do życia już niczego tylko… No właśnie, tej jednej osóbki, o której prócz Billa nikt na świecie nie wiedział. To właśnie ona przyłożyła rękę do jego obecnego stanu. Czuła się tak jakby gonił za czymś przez pół życia i właśnie to złapał. Choć tak naprawdę nic poważnego między nimi nie było, po prostu pisali ze sobą, opowiadali o swoim życiu i pomału zamieniali znajomość na przyjaźń. Lecz nawet do niej było jeszcze zbyt daleko, zbyt za wcześnie by o tym rozmawiać.

‘’Najpiękniejsza miłość zawsze zaczyna się przyjaźnią.- ironia?’’

Był tak skupiony na myślach o Emily, nad swoim świetnym humorem, że nawet nie miał zamiaru pochwycić żadnego z rzucanych pożądliwych spojrzeń roznegliżowanych kobiet przechodzący tuż obok jego osoby. Delikatny wiatr poruszał kosmykami włosów, poprawił białą koszulkę i wszedł do studia, gdzie czekać na niego mieli kumple z zespołu. Nawet myśl o całonocnej pracy nie popsuła mu humoru, wręcz przeciwnie był pełen energii i chętny do wszelkich poprawek i dopracowań.
-Cześć wszystkim- rzucił wesoło podchodząc do małej lodówki i wyciągając schłodzoną wodę.- Ależ dziś gorąco, ale chociaż delikatny wiatr jest. To co, gotowi do dzisiejszych męczarni?- zaśmiał się.- Zaraz wrócę, tylko dostroję gitarę i zaczynamy. I tyle było po nim.
-A jemu co się stało?- zapytał zdezorientowany Gustav podnosząc wzrok na Billa i Georga, który siedział z opuszczoną szczękom i ze szczerym zdziwieniem.
-Eh, dowiecie się z czasem być może. W sumie to chyba nie ja powinienem wam o tym mówić tylko on- odparł wokalista 

‘’ Cza­sem trud­no ut­rzy­mać w ry­zach stru­mień życia.* Bo ono codziennie jest inne, codziennie toczy się całkiem innym, osobnym torem’’

~~*~~
            Siedziała znudzona na lekcji historii, całkowicie wyłączyła się i nie słuchała o czym tak naprawdę pani Szulc zaciekle opowiada. Na wyrwanej kartce bazgrała coś niebieskim długopisem dla zabicia czasu, gdy poczuła wibracje w kieszeni. Wyciągnęła telefon i mimowolnie na widok imienia widniejącego na wyświetlaczu uśmiechnęła się.

‘’Witam Królewno. Jak mija dzień? Mam nadzieję, że nie jest zbyt złośliwy…’’

‘’Królewno… - Tylko  On właśnie tak się do niej zwracał…’’
Poczuła ukłucie na samo wspomnienie tego słowa. To słowo było Jego, to On tak do niej mówił. To słowo jak każde inne w Jego ustach brzmiało jak poezja. Zlekceważyła jednak to i odpisała, nie czas na wracanie myślami do przeszłości.

‘’Gdybyś nawet wcisnął mi największe kłamstwo- uwierzyłabym. Bo Ty byłeś miłością, a nie przyzwyczajeniem, ufnością a nie podejrzeniem, pewnością, a nie tylko momentem, byłeś…  Jak poezja, jak mój własny ósmy cud świata. Dlatego tak bardzo Ci wierzyłam.

‘’Każdy dzień jest lepszy od poprzedniego. A Twój?’’

Teraz uśmiech już nie chciał zejść z jej twarzy. Czuła się niezwykle… Każdego dnia było coraz lepiej, czuła się potrzebna, akceptowana, w jakiś sposób… kochana? Minęły zaledwie dwa miesiące, a On jedne niezwykle zwykły człowiek doprowadzał ją do śmiechu. Nawet nie pamięta kiedy ostatni raz płakała ze śmiechu, miała wrażenie jakby to było co najmniej sto lat temu. Pisali codziennie, a ona codziennie otwierała się przed nim coraz bardziej, wyrzucała z siebie całe zło, cały ból, wszystkie krzywdy, a On? On ot tak po prostu wysłuchiwał wszystkiego pokornie, nawet wtedy kiedy na niego krzyczała i pomagał, był, trwał, nie odwrócił się, pocieszał i twardo twierdził, że życie jest piękne.

‘’Ujdzie ;). Jednym słowem mam dużo pracy, ale chyba jeszcze więcej energii. Widzimy się wieczorem na czacie, wyrwę się chociaż na tą godzinę. Cieszę się, że codziennie jest lepiej. Powiem szczerzę, że każdy mój dzień też mam nowsze barwy.’’

‘’Ktoś sprawia, że ten uśmiech się pojawia :)’’- odpisała i schowała telefon do przedniej kieszeni obcisłych jeansów. Właśnie zadzwonił dzwonek na przerwę. Pośpiechem się spakowała i wyszła z klasy. Biologia- ostatnia na dziś pomyślała i odetchnęła zadowolona.

~~*~~
            Siedzieli właśnie w pobliskiej kawiarni popijając schłodzone napoje i wesoło rozmawiając.
-Właściwie stary, co się dzieje. Od dwóch miesięcy chodzisz taki podekscytowany, zadowolony jakbyś zaraz miał przespać się z samą Jessicą Albą- zagadnął Georg i spojrzał na przyjaciela pytająco.
-Hmm… Chcielibyście wiedzieć?- uśmiechnął się, gdy ujrzał zaciekawione miny kumpli- Ale się nie dowiecie!- krzyknął ze śmiechem i klasnął w dłonie
-No co ty, Tom. Chyba jesteśmy przyjaciółmi mamy prawo wiedzieć skąd wywodzi się Twoje jakże ogromne szczęście- dodał Gustav, za wszelką cenę chciał się dowiedzieć co jest źródłem znakomitego humoru gitarzysty. Dziwiło go więc, że tylko on z Georgiem naciskają, Bill w ogóle przestał się tym przejmować, nie pytał, nie mówił, od tak dał sobie spokój.
-No może wam powiem…- przeciągnął pierwsze dwa słowa- ale to dopiero później, o wiele wiele później- dodał powstrzymując śmiech. Naprawdę mina ich obojga- taka zrezygnowana, niezadowolona była wręcz bezcenna.
-Zbierać się, wracamy do studia. Dość tych przerw- skwitował Bill zostawiając pieniądze na stole. Tom wyszedł jako pierwszy, stanął odpalił papierosa, zaraz za nim wyszedł jego bliźniak.
-Wiesz, że ci nie odpuszczą?- spytał, wyciągając z marynarki paczkę Marlboro
-Wiem, i to jest w tym najśmieszniejsze- odparł ze śmiechem i zaciągnął się
-Jesteś niemożliwy Tom, naprawdę- dodał Bill i uśmiechnął się. Z kawiarni powolnym i niechętnym krokiem wychodzili ich przyjaciele, więc żaden z Kaulitz’ów nie miał zamiaru podtrzymywać rozmowy. Oboje nie chcieli, aby któryś z nich na razie wiedział o Emily.

‘’Człowiek na­rodził się, by zdradzać swój los.** A On uparcie skrywał go w swych dłoniach. Chciał skryć przed całym światem’’

~~*~~
             Leżała na łóżku czekając, aż Tom napisze, że ma chwile wolnego. Leżała i myślała wpatrując się w sufit. Do tej pory nawet nie zwróciła uwagi przez te dwa miesiące, jak wiele szczegółów wiąże go z jej wspomnieniem. Sam fakt, iż mieli to samo imię, ten sam rok urodzenia, oboje pochodzili z tego samego kraju i na dodatek tak samo zwracał się do niej w wiadomościach. Tyle pytań, tyle myśli, nagle ogarnęła ją niepewność. A co jeśli…
-Nie nie, to przecież nie możliwe.- mruknęła wstając i przecierając oczy- Boże, Emi ogarnij się. Ile razy będziesz do tego wracać.
Wstała i wyszła do kuchni w poszukiwaniu czegoś co nadawało by się do zjedzenia. Matki oczywiście w domu nie było, ale ona wcale nie ubolewała nad tym faktem- wręcz przeciwnie cieszyła się, że może być sama.

Zamykała i otwierała ten rozdział. Kolejny raz mówiąc, że już nigdy więcej nie będzie do tego wracać. Chciała zapisać w księdze życia nową, lepszą historię. Lecz serce nie pozwalało zapomnieć.
‘’Kolejny rozdział w moim życiu, kolejny nie udany…’’

Usłyszała dźwięk telefonu, chwyciła płatki kukurydziane i pobiegła do pokoju. Spojrzała na telefon- wiadomość od Toma.
‘’Jestem wolny i czekam, aż wejdziesz na czat Królewno’’
Od razu uśmiech wpłynął na jej twarz, a wszelkie pytania uleciały gdzieś w powietrze.
‘’Jedna wiadomość od Niego i uśmiech pojawia się sam’’- zaśmiała się na samą myśl. Była podekscytowana rozmową z nim. Nie pamiętała kiedy ostatnio, aż tak denerwowała się przed głupią wymianą zdań. Wydawało się to wręcz śmieszne, Ona- która przysięgała sobie, że już nigdy więcej się nie zakocha, nigdy nie będzie nikogo darzyła żadnym uczuciem, teraz właśnie stresowała się przed rozmową z jakimś mężczyzną, i to na dodatek przez czat internetowy. 
Emily.592: Są w naszym życiu chwile, w których musimy powiedzieć sobie ‘’dam radę’’ i to zrobić. Dlatego… Dlatego ja od dziś też daje radę.
Thomas.089: Pamiętaj, że jeśli upadniesz to ja pomogę Ci wstać.
Przeczytała wiadomość, napisał ją bez wahania, od razu. Jego poświęcenie było czymś niesamowitym. Zadziwiało ją. Nie znał jej przecież, nigdy się nie wiedzieli i prawdopodobnie nigdy się nie zobaczą, a tak bardzo się poświęcał, tyle jej pomagał, dodawał otuchy. I co najważniejsze, nie odszedł… Nie uznał jej za wariatkę, histeryczkę czy społecznego wyrzutka jak większość ludzi. Po tym wszystkim co mu powiedziała, wyznała wszelkie uczucia, opisała całe życie… On dalej jest, dalej pisze.
Emily.592: Właściwie dlaczego to robisz?
Thomas.089: Ale co?
Emily.592: Dlaczego jesteś?
Thomas.089: Bo każdy z nas potrzebuje kogoś komu będzie mógł zaufać. Kogoś, za kim będzie mógł tęsknić. Kogoś przy kim będzie czuł się bezpieczny. A Ty, właśnie Ty jesteś tym kimś dla mnie.

Emily.592. Wiesz co jest najgorsze, gdy się kogoś kocha? Gdy ta osoba tego nie docenia. Dziękuje Ci za wszystko. Przez te dwa miesiące pokazałeś mi co to znaczy się uśmiechać, co ja mówię- co znaczy płakać ze śmiechu. Obudziłeś we mnie uczucia, które kłębiłam w sobie i twardo im się sprzeciwiałam, pokazałeś że powinnam walczy o samą siebie, bo dopóki walczę jestem zwycięzcą. Wiem co to znaczy czekać niecierpliwie na wiadomość bo każdego dnia to robię, wiem co to znaczy się uśmiechać na widok sms, bo robię to samo, gdy na wyświetlaczu widnieje Twoje imię, i dziękuje Ci… Za wszystko. Za to, że nie odszedłeś, że jesteś dalej.


‘’Pojawiłeś się przypadkiem. Ale nie odejdź przypadkiem.’’

Thomas.089: I ja Tobie też mam za co dziękować. Bo dzięki Tobie wiem, że istnieje przyjaźń damsko-męska, nawet taka przez Internet, taka która rodzi się po krótkiej znajomości, wniosłaś do mojego życia tyle kolorów, dzięki Tobie się uśmiecham, chce mi się wstać rano i pójść do pracy, wysłuchałaś mnie, pomogłaś mi w wielu sprawach, dzięki Tobie moje relacje z bratem się poprawiły, są wręcz genialne lepsze niż kiedykolwiek, choć uważałem, że o to już nie ma po co walczyć. I wiesz co, pojawiłaś się w moim życiu przez przypadek, ale nie chce, abyś przez przypadek z niego zniknęła. Dziękuje Ci za te krótkie, a jednak jak długie i ciekawe dwa miesiące.
Zaniemówiła. On? Za co On jej dziękował. Przecież nic takiego nie zrobiła. To On zawsze był, gdy potrzebowała pomocy, pokazał jej, że świat jest piękny, nauczył na nowo obdarzać uczuciem drugiego człowieka. Za co On mógł jej dziękować?

‘’ Dro­ga miłości by­wa cza­sem bar­dzo kręta, po­nieważ dro­ga ta wie­dzie nas do nieba al­bo pro­wadzi pros­to do piekieł. ‘’***

‘’ Nieświadomie znów to budowali. Znajomość, zaufanie, przyjaźń kończąca się miłością, a później tragedią. Ironia nieprawdaż?’’

________________________________________________________________
I kolejny rozdział za nami ;). Tym razem jestem z siebie zadowolona.
Paulo Coelho. Do następnego moi drodzy :)

7 komentarzy:

  1. Najśmieszniejsze w życiu jest to, że osoby, które nas bardzo skrzywdziły są tymi, które potrafią nas pocieszyć. Tak jak tutaj w przypadku Toma i Emily, oboje zostali skrzywdzeni, ale mogą to naprawić- razem. Też bym się droczyła z przyjaciółmi, gdybym ich miała, w takich kwestiach. Jestem strasznie uparta i widzę, że Tom też. Geo i Gus dowiedzą się wszystkiego w swoim czasie, może oni coś skokarzą, bo bliźniacy to, jak na razie, totalne tumany. Też miałam taką osobę, na której wiadomość uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale to było kiedyś i już nie wróci, także, życzę im by ta przyjaźń dalej się rozwijała i nie stanęła w miejscu. Czekam na rozdział 5(?) i dużo weny życzę! ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajć nie trafiłam na rozdział 4 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne !
    Dodaje do obserwacji
    www.my-passion-foto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No na razie wszystko słodko i pięknie, ciekawe kiedy się coś spartoli ^^ Bo pewnie wcześniej czy później coś pójdzie nie tak.. Jak w życiu niestety ;c Ale ja i tak w nich wierzę! Fajnie mieć takiego przyjaciela. a jeszcze fajniej, gdy wirtualna znajomość przeradza się w realna ;) Nie mogę się doczekać tego momentu.
    I jeszcze w kwestiach formalności, znalazłam błąd, napisałaś "od tak" a powinno być "ot tak" i w smsie Tom pisał coś w stylu - czekam, aż wejdziesz na czata - nie jest to ogromny błąd, ale ogromnie irytujący, jak dla mnie. Wejdziesz na czat, a nie czata ;p
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje Ka za uwagę ;D. Już poprawione ;p.
    Ciesze mnie to, iż się to komuś podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. no i świetny blog. Czytam podobny i przypadł mi Twój od razu do gutu. Nadrobiła wczoraj wieczorem poprezdnie odcinki i jest genialny. Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki i zapraszam do siebie :P http://girl-automatic.blogspot.com/ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. To pewnie ta cholernie duza dawka szczescia w tak krotkim czasie sprawia, ze Emily jeszcze nie zdaje sobie sprawy, z kim ma do czynienia.. ciesze sie jej szczesciem, jednak boje sie reakcji gdy sie dowie,ze Tom to tak naprawde TEN Tom!

    OdpowiedzUsuń