sobota, 4 października 2014

002.


            Obudziły go promienie południowego słońca, które wdzierały się uparcie do pokoju przez czerwone zasłony. Przeciągnął leniwie ciało, po czym podniósł się do pozycji siedzącej, sięgnął po telefon leżący na szafce nocnej. Zegarek wskazywał 13.50, przetarł senne oczy i ziewnął. Chętnie by się położył i spał dalej ale nie można w ten sposób tracić dnia. Gorąca kawa postawi mnie na nogi- pomyślał. Z niechęcią wstał i podążył do kuchni po drodze związując niesforne kosmyki włosów lecące do oczu. W domu panowała kompletna cisza co było dosyć zadziwiające. Ostatnimi czasy, gdy wstawał to Bill krzątał się już po domu. A tu po nim ani widu ani słychu. Podszedł do lodówki z nadzieją, że znajdzie w niej coś co będzie można zjeść. Kontem oka zauważył przyklejoną do niej błękitną karteczkę: ‘’Tom, pojechałem do studia, będę pod wieczór. Lodówka jest pusta, musisz zrobić zakupy. I nie zapomnij wyprowadzić Scottego. Pumbe wziąłem ze sobą.’’- super, jestem głodny jak wilk, a ten dureń nie kupił nic do żarcia- mruknął do siebie.- Teraz będę musiał zaspokoić się kawą- nastawił wodę, oparł się o blat kuchenny, a swoje myśli wypuścił w daleką podróż.
~~*~~
            Ze smętną miną przemierzała szkolny korytarz, chciała jak najszybciej wyjść z budynku. Jedyna dzisiejsza radość to, że zwolnili ją z dwóch ostatnich godzin. Co prawda, nie chciała wracać do domu, im później tam wróci tym lepiej, więc skierowała się w stronę pobliskiego parku.
~~*~~
-Bill co ty w ogóle sugerujesz?- po studio rozniósł się głos basisty zespołu- To źle, że korzysta z Internetu? Przecież do duży chłopiec i chyba wie jakie niebezpieczeństwa tam czekają.
-Nie o to mi chodzi. Boje się tylko, żeby nie zrobił nic głupiego. Bóg wie ile wariatów na tym świecie żyje.- odparł beznamiętnie- Pozna jakiegoś psychopatę albo natrętnego fana, który dla niego w stanie jest  zrobić wszystko i co wtedy? – mruknął
-Wyolbrzymiasz trochę młody- skwitował Gustav siedzący na kanapie grając w jakąś beznadziejną grę.
-Gucio ma racje. Tom mimo pozorów to mądry facet, może trochę roztrzepany i pewny siebie. Poza tym nie możesz traktować go jak dzieciaka. Jesteście w końcu w tym samym wieku, macie po 25lat i chyba każdy z was potrafi o siebie zadbać.
-Jezu! Żyje wśród idiotów. Nie rozumiecie tego, ja po prostu najzwyczajniej w świecie się martwię o niego. Chyba mam prawo do tego? Całymi dniami siedzi do późna przy tym cholernym laptopie, chodzi jakiś zamyślony, mówi się do niego, a on myślami jest całkiem gdzie indziej! To nie jest normalne zachowanie, on się tak nie zachowuje. Chyba znam swojego bliźniaka!- wyparował na jednym wdechu Bill. Gustav i Georg, który aż usiadł z wrażenia patrzyli na niego jak na obłąkanego. Nic dziwnego, do tej pory nie widzieli, żeby młodszy z bliźniaków, aż tak się denerwował. I o dziwo tą frustrację nie wywołał u niego sam Tom lecz troska o niego.
- Może… może się zakochał?- po chwili ciszy, cichym głosem odezwał się perkusista.
-Tom? Tom i … I miłość?- Schafer spojrzał na kumpla, u którego malowało się rozbawienie. Widział, że z trudem powstrzymuje wybuch śmiechu.- Tom Kaulitz nigdy się nie zakochuje, zapamiętaj to sobie- dodał kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Nie wiem co to jest, i czym jest to spowodowane. Ale jednego jestem pewien, wyciągnę to z niego wcześniej lub później, po dobroci albo siłą- odparł Bill i wyszedł z pomieszczenia.
~~*~~
Siedziała oparta o wielki kasztanowiec. Obserwowała ludzi, którzy przechodzili przez park. Jedni spacerowali, drudzy pędzili gdzieś przed siebie. Szczególną uwagę przykuwały rodziny z dziećmi i zakochane pary. Czuła się dziwnie patrząc na nich. Ta samotność siedząca w głębi niej jeszcze bardziej chwytała za serce. Nigdy nie miała przy sobie matki, ale takiej prawdziwej, która by kochała ją ponad wszystko. Nigdy nie doznała uczucia, rodzinnego ciepła bo jej rodzina tak naprawdę nie istniała. Jedyną porządną osobą w jej rodzinie była ciocia Ann- siostra matki, u której mieszkała przez jakiś czas, aż do momentu gdy nie wyjechała z Niemiec. Pamięta jak płakała, gdy ciocia Ann oznajmiła, że wyjeżdża  i nie może jej ze sobą zabrać, bo nie ma prawnego pozwolenia. Wtedy Emily musiała wrócić do domu. Żyła z matką- ćpunką, którą nie interesowało życie córki. Ojca nigdy nie poznałam podobno był wysokim i zabójczo przystojnym brunetem, z którym matka spędziła prawie 2 lata życia. Bardzo nie lubiła wracać do ich wspólnego, rozsypującego się mieszkania, bo wiedziała, że albo powita ją głucha cisza, albo zapach alkoholu i matka leżąca blada, z podkrążonymi oczami na starej rozlatującej się kanapie. Większość czasu spędzała właśnie tu, pod starym kasztanowcem. Tu się uczyła, odrabiała lekcje, rozmyślała, pisała w pamiętniku. Do domu wracała zazwyczaj pod wieczór i od razu zamykała się w pokoju by uniknąć spotkania z matką.
Z plecaka wyciągnęła aksamitny, bordowy pamiętnik. Chwyciła w dłoń długopis i zaczęła pisać.
‘’Najpierw byliśmy My. Graliśmy w grę- kto kogo bardziej kocha. Później… No cóż ja zostałam przy bardziej, a on sobie odpuścił’’

Poczuła ukłucie w sercu, i ogromną chęć powiedzenie komuś o tym. Sięgnęła po laptopa i nie wiedząc czemu otworzyła okienko czatu z Thomasem. 
Emily.592: Biegnę, biegnę próbując dogonić szczęście, które codziennie uświadamia, iż nie jest dla mnie.
Po chwili jego status się zmienił i usłyszała charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że owy Thomas jest dostępny i odczytał wiadomość.
~~*~~
Właśnie wyszedł z pod prysznica, gdy usłyszał sygnał z laptopa, który poinformował go o 
wiadomości z czatu. Usiadł przy biurku i odczytał ją. Westchnął głęboko, gdy ujrzał słowa napisane przez Emily, o której nawet przez chwile nie pomyślał. Zrobiło mu się głupio, że o niej zapomniał.
Thomas.089: Szczęście przychodzi samo, wraz z osobą, którą się kocha. Nie trzeba go gonić.
Emily.592: Najpierw byliśmy My. Graliśmy w grę- kto kogo bardziej kocha. Później… No cóż ja zostałam przy bardziej, a on sobie odpuścił.
Przeczytał uważnie wiadomość od dziewczyny. Teraz już wiedział, wiedział kto stoi za nieszczęściem Emily. Kto doprowadził jej świat do rozpadu, zamienił serce w skałę, wiedział skąd ten ból, smutek, rozczarowanie i brak zaufania do ludzi. Ogarnęła go złość, miał ochotę roztrzaskać tego chłopaka, który ją skrzywdził, który posłużył się nią jak marionetką. 
Thomas.089: Jak miał na imię?
Emily.592: A czy to ważne?  Życie pisze różne scenariusze, widocznie mój należy do kategorii dramatów.
Nie odpisał, nie miał odwagi napisać jak bardzo chce jej pomóc, jak bardzo go zaintrygowała, jak bardzo… Ją rozumie. Po chwili zorientował się, że dziewczyna wylogowała się z czatu. 
Thomas.089: Świat nie jest zły, to ludzie na nim sieją zagładę, a my musimy potrafić odróżnić tych wartych naszych uczuć.
Tylko na tyle się zdobył. Ścisnął dłoń w pięść, był zły na siebie, że jest takim tchórzem.      Wstał i podszedł do garderoby. Wyciągnął jasne jeansy, biały podkoszulek i czerwoną koszulę w kratę. Musiał wyjść z psem, później zrobić zalecone przez Billa zakupy. Czuł, że ten spacer dobrze mu zrobi.  Wyszedł z sypialni i schodząc po schodach poprawiał kołnierz, wsunął białe, powyżej kostki adidasy i chwycił za smycz.
-Scotty!- krzyknął- Scotty chodź do pana, idziemy na spacer- w odpowiedzi usłyszał wesołe szczekanie psa. Schylił się, aby dopiąć smycz do obroży zwierzaka, po czym podrapał go za uchem.- Dobra piesek, chodź. 

~~*~~
''I ta cholerna bezradność, która doprowadzała ją do szału i rozpaczy.
Ta przez, którą łzy płynęły same po policzkach.
Ta przez, którą wariowała.             
Ta, która wymyśliła Tęsknotę za Nim ...''
Tego dnia, gdy napisał do niej po raz pierwszy, miał rację. Tęskniła, za tym który ją skrzywdził. Od tak potraktował jak lalkę, która mu się znudziła i którą odstawił na półkę. Tęskniła za jego głosem, który pieścił uszy, za zapachem męskich perfum, którym zawsze pachniał, za szczerym czekoladowym spojrzeniem i dotykiem, który miał być przeznaczony tylko dla niej. Codziennie okłamywała siebie, zaciskała dłonie w pięść, mrużyła oczy, aby nie pozwolić łzą swobodnie płynąć po policzkach, wariowała z rozpaczy. Tak bardzo ją skrzywdził, a ona tak bardzo go pragnęła.
‘’Codziennie siebie oszukiwała- bo tak było łatwiej’'
~~*~~
-Cześć!- po domu rozszedł się znajomy głos. Tom zbiegł po schodach, gdy ujrzał twarz brata uśmiech wpłynął mu na usta.
-Cześć brat, jak tam poprawki w studio?- spytał na wstępie biorąc od niego Pumbe- Cześć mały- piesek z radością polizał go po policzku. Gitarzysta się roześmiał- Też się cieszę, że cię widzę łobuziaku.
-A w porządku. Zostały tylko dwa utwory do poprawy- blondyn odwzajemnił uśmiech- A ty jak spędziłeś dziś dzień?- zagadnął
-Powiem ci, że dosyć ciekawie. Wstałem przed drugą, wkurzyłem się, wiesz takie południowe zdenerwowanko bo mój genialny braciszek nie poinformował mnie, że nasza lodówka stoi pusta- uciął spoglądając na Billa, u którego malowało się zmieszanie- Ale to nic, wypiłem kawę, ogarnąłem się i zrobiłem zakupy. Więc spokojnie, będziesz miał co jeść, nie mam zamiaru Cię głodzić- roześmiał się.
-To dobrze, bo jestem głodny jak cholera- powiedział młodszy bliźniak i od razu po wejściu do kuchni otworzył lodówkę. Wziął grecką sałatkę zakupioną przez Toma i usiadł przy marmurowym stole naprzeciw brata. Zapadła niezręczna cisza.
-Czemu mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy? Czy, źle się ogoliłem?- spytał gitarzysta i uśmiechnął się lekko. Bill powoli przełknął jedzenie i niepewnie odchrząknął.
-Wiesz, Tom. Chciałbym o coś spytać.
-Śmiało, wal prosto z mostu- odparł starszy i rozluźnił się trochę.
-Ostatnimi czasy dużo siedzisz przy laptopie- zaczął powoli blondyn- Chodzisz taki… Przybity? Nie, nie przybity zamyślony. Jakbyś duchem byłbyś gdzie indziej. I po prostu chciałem zapytać czy wszystko w porządku? Masz jakiś problem, o którym chcesz porozmawiać? Wiesz, nie zrozum mnie źle. Wiem, że jesteśmy dorośli, mimo, że łączy nas niezwykła braterska więź to jednak mamy jakieś tajemnice i nie chce być wścibski. Ale martwię się o Ciebie.- odrzekł na jednym wdechu i spojrzał niepewnie na brata.
-Masz rację, ostatnio za dużo czasu spędzam przy komputerze. Ale nie musisz się martwić Billy, wszystko jest okej. Po prostu… Po prostu kogoś poznałem.- spojrzał na Billa, widział ten niepokój w jego oczach. Zrobiło mu się ciepło na sercu, że brat tak się o niego martwi mimo wieku.- Poznałem dziewczynę, ale to jeszcze nic poważnego. Nawet dobrze się nie znamy. Zaintrygowała mnie, ma naprawdę nieciekawe życie i chciałbym jej pomóc. Nie masz o co się martwić. Ale dziękuje, to serio miłe czuć, że ktoś się o ciebie troszczy.
Wokalista delikatnie się uśmiechnął- Za Tobą to nawet w ogień brat- podszedł i poklepał Toma po ramieniu- Chodź zagramy w coś albo pooglądamy jakiś film- dodał po czym ruszył do salonu. Tom z zadowoleniem ruszył za nim. 
Twoje życie staję się łatwiejsze, gdy masz u boku kogoś, komu możesz zaufać i czujesz się potrzebny.

~~*~~
‘’-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Wpadłam na Ciebie idąc przez szkolny korytarz. Już miałam na Ciebie nawrzeszczeć, gdy spojrzałeś na mnie tymi oczami wpadającymi w odcień ciemnej czekolady i z uśmiechem powiedziałeś ‘’Przepraszam’’. Wtedy nawet nie pomyślałam, że cały mój świat się zmieni, że wniesiesz do niego tyle nowych barw.
-Naprawdę? Miałaś ochotę na mnie nawrzeszczeć? Na mnie? Na Toma Kaulitza?- spytał z poważną miną, na co dziewczyna się roześmiała.- Oczywiście, że pamiętam. Jakbym mógł zapomnieć?- objął ją mocniej i ucałował we włosy- Pamiętam jak szedłem na naszą pierwszą randkę, stresowałem się jak nigdy.- odparł
-A ja siedziałam pół dnia w łazience i się szykowałam, żeby wyglądać jak najlepiej- powiedziała ze śmiechem
-Ty zawsze wyglądasz pięknie- dodał i ucałował w malinowe usta’’

''Ona po prostu od tak Tęskniła.
-I za każdym razem to był ten ostatni raz ... Tak przynajmniej sobie obiecywała.''

Kolejne wspomnienie, które chciała usunąć z pamięci. Kolejne, które przyprawiało o szybsze bicie serca i o kolejną fale łez. Leżała podkulając nogi i okrywając się szczelnie kocem. Tyle razy wracała do tego, otwierała ten zamknięty rozdział życia i za każdym razem mówiła, że to ten ostatni raz. Poczuła wibracje telefonu, podniosła się i otarła mokre policzki. Spojrzała na wyświetlacz, wiadomość z czatu.

Thomas.089: Chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak. Gdybym tylko mógł zabrałbym ten ból od Ciebie, odciążył Cię, a tych którzy Cię skrzywdzili… Skrzywdził bym tak samo. Tylko powiedz mi co mogę zrobić, jak ci pomóc. I proszę, nie skreślaj mnie na wstępie. Poznaj mnie i daj siebie poznać, a później zadecydujesz co zrobisz z tym faktem. Dobranoc

            Przeczytała, a na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech, a na sercu poczuła delikatne ciepło. Myślał o niej, martwił się o nią? Ale po co? Przecież nawet się nie znają. Powinna dać mu szanse? A jeśli skrzywdzi ją tak samo jak pozostali. Może mu zaufać? Czy wręcz przeciwnie, powinna trzymać się od niego z daleka? Westchnęła i położyła się z powrotem. Nie miała już dziś siły, aby myśleć, była wypruta z emocji, jedynie czego chciała to zasnąć, udać się tam gdzie wszelkie problemy nic nie znaczą, a świat jest idealny. Nakryła na drobne ciało kołdrę, a na nią narzuciła koc. Po chwili spała wyglądając jak bezbronna i zagubiona dziewczynka.

~~*~~
Uśmiechnął się pod nosem, wysyłając wiadomość. Zdobył się na odwagę, by napisać choć w połowie swoje odczucia. Wyłączył laptopa, przygasił światło i położył się na łóżku szczelnie zakrywając umięśnione ciało kołdrą. Był zmęczony, tak zdecydowanie ten dzień był męczący. Ziewnął raz jeszcze i usnął.


________________________________________________________________
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze. Moim zdaniem rozdział taki sobie. Do następnego ;)
 

6 komentarzy:

  1. A według mnie rozdział świetny!
    Jak widać nie tylko ja jestem tu nocnym markiem :D Czy Tom naprawdę nic nie pamięta? Kompletne zero? No błagam, przecież musi mu coś w głowie świtać. Zabawne, bo niby jak możemy chronić ludzi przed samym sobą normalnie jak Patch Cipriano. Bill troszczy się o bliźniaka to takie słodkie, gdyby moja siostra taka była. och życie z nią wtedy byłoby łatwiejsze. Emily powinna mu zaufać, chociaż go nie odtrącać. Ja, znając siebie, skutecznie bym go do siebie zniechęciła, ale ona tego nie zrobi. A przynajmniej mam taką nadzieję. Em jest jedynym typem człowieka jakiego znam, który od razu po położeniu się spać zasypia. Magia jakaś normalnie, ja z pierdyljart razy bym zdążyła pomyśleć o następnym dniu.
    Rozdział zajebisty i Cii! Także czekam i dużo weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze się, że ktokolwiek czyta to opowiadanie ;). A co będzie dalej z Emi i Tomem- zachowam w słodkiej tajemnicy. Ostatnio zastanawiałaś się co ich poróżniło, teraz jak Kaulitz może tego nie pamiętać. Jak mówię, jest to słodka tajemnica, dowiesz się z czasem Dee ;). Ale dziękuje za miłe słowa, które motywują do dalszego pisania ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz jest nas o wiele więcej! Tylko nie każdy ma czas i chęci pisać komentarze. Oj wiem, jakie to jest motywujące do działania, sama czasami dostaje takie kopy a czasami idzie po staremu. Opowiadanie, które kest zagadka ubóstwiam to! Ale serio, takie historie to ja mogę czytać i czytać aż się zaczytam :D Nie dziękuje, po prostu taka już jestem, nawet jeśli bym trafiła na Twoje opowiadanie trochę pózniej to i tak bym je skomentowała od początku :3 Okay, to ja czekam i duuużo weny życzę!

      Usuń
  3. może znów się powtórzę, ale jestem z ciebie dumna Dziubku mój kochany :), znów uczeń przerósł mistrza ( w sensie, ze jam jest twój mistrz :* ). No ale do sedna, spodziewałam się, ze gdy powiedziałaś mi, że wprowadzasz małe zmiany to będą naprawdę małe, a ja tego opowiadania zupełnie nie poznaje :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze przeczuwałam :D Billy, jaki dobry z ciebie braciszek :) Ciepło na serduszku mi się zrobiło, kiedy B. wykazywał taką chęć opieki nad starszym bratem. Kochające się rodzeństwo. Lecę czytać kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, ciekawe co ich rozdzieliło. Jednak wierze, że istnieje wyrozumiały los i coś w rodzaju szczęścia w naszym życiu, bo przecież inaczej by nie natrafili na siebie na czacie :) ciekawie się zapowiada, oj ciekawie ...

    OdpowiedzUsuń