‘’Świat
jakby oszalał
Już
nie wiem kim jestem
Zamykam
oczy część mnie umiera
Pętla
zaciska się na szyi, w oczach błyszczy strach
Resztę
oddałam Tobie teraz możesz mnie zniszczyć’’
Życie
jest jak przepaść stoisz nad nią i nie wiesz co powinieneś zrobić .
Ono znów dało Ci wybór, a Ty nie wiesz jak masz
postąpić.
Krzyczysz ale nikt Cię nie słyszy.
Zawstydzasz się ... Czujesz na sobie spojrzenia innych, ale
tak naprawdę nikt na Ciebie nie patrzy .
Nie chcesz uwierzyć, że ktoś może znaczyć dla Ciebie tak wiele
Nawet
nie chcesz, aby wiedział ktokolwiek, to być cię upokorzyło.
Nikt nie jest w stanie Cię zrozumieć .
Nikt nie jest w stanie Cię zrozumieć .
Nikogo
nie obchodzisz.
Upadasz,
nikt nie podaje ci dłoni.
Dławisz
się łzami i idziesz dalej, pokazując jaki jesteś silny.
Oni
nie wiedzą co to za ból, gdy rozrywa Cię od środka, gdy boisz się własnego
spojrzenia, tego co w nim zobaczysz, gdy czekasz, aż strach w końcu odpuści,
nienawiść do samego siebie odejdzie, a wspomnienia zostaną raz na zawsze
wymazane z pamięci.
Oni
nie widzą, że mrocznego siebie odkrywasz nocą, gdy jesteś sam i czujesz
samotność.
‘’Przegrałem życie,
Czy ono przegrało mnie?’’
Siedziała
na pustej ulicy, bezradna, bezbronna, oszukana i odrzucona. Ból rozrywał ją od
środka, paznokcie wbijały się w delikatną niczym aksamit skórę, przez jej ciało
przechodziła fala dreszczy, drżała od zimna i nienawiści. Po raz pierwszy w
całym swoim życiu nienawidziła z całego serca. Czuła się jak obłąkana, jak
chora psychicznie, jakby się naćpała. Chciała wykrzyczeć, że już nigdy więcej
nikogo nie pokocha, że już więcej nie zachoruje na miłość, że wyrzuci z siebie
wszelkie uczucia. Ale coś jej na to nie pozwalało. Coś siłą stłumiło jej krzyk,
zagryzła wargi, dłonie ścisnęła w pięści, spojrzenie uniosła ku niebu. Czekała
na zbawienie, na łaskę, na spełnione marzenia, które nigdy nie nadejdą.
‘’Siedziała
na ulicy, wokół niej ciemność, jedyne co słychać to podmuch wiatru, w sercu
odbijała się echem pustka. Próbowała poskładać swoje życie w jedną całość. Z
pochmurnego nieba padał deszcz, teraz dała upust emocją- jej łzy mieszały się z
codziennością miasta, które właśnie zostało oczyszczone z grzechów.
''Kiedy
ostatnio płakałeś ? Czułeś samotność i z bólem składałeś życie ?’’
‘’Kochać Go chodź przez chwilę- Najpiękniejsza
możliwość, ogromny strach i największy ból. A jednak wliczam Cię do
największych cudów świata.’’
~~*~~
Siedział na ławce w parku, jak zawsze
spokojny, opanowany, nie ukazując żadnych uczuć. Bał się, że ktoś mógłby
wyczytać jego cierpienie, smutek, ogromną tęsknotę i chęć bycia przez kogoś
kochanym. Tak cholernie nie chciał, aby ktoś zobaczył, jak bardzo jest mu źle,
nie chciał współczucia, pocieszenia, choć właśnie raptem kilka godzin temu jego
świat runął w gruzach. Jego wspaniały, wyidealizowany, wręcz idealny świat
zabrała ze sobą. Ścisnęła w drobnych dłoniach, spakowała razem z torbą,
wcisnęła do kieszeni, nawet nie wiedział jakby miał to opisać. Nigdy w życiu
nie czuł się tak … samotnie? Nigdy nie czuł takiej pustki, takiego kłucia w
sercu, nigdy wcześniej nie czuł nawet takich emocji, które towarzyszyły mu przy
każdym spotkaniu z nią, przy każdym pocałunku, dotyku. Nawet nie wiedział, że
porzucenie potrafi tak boleć, że miłość potrafi robić z ludzi durni, a później
rozdzierać ich od środka. Nie potrafił zrozumieć jak w jednej chwili można dla
kogoś poświęcić życie, a za chwilę znienawidzić go. Był pewien jednego, że
gdyby ktoś dziś spytał go jak się czuje nie potrafił by tego opisać, wydaje
się, że nawet nie istnieją takie słowa, które mogłyby wyrazić to co go teraz
niszczy.
‘’Nienawidzę kochając,
Kocham nienawidząc.
Widzisz tu sens?’’
Poczuł na twarzy
krople, za chwilę następną, a później już cały ich orszak. Spojrzał ku niebu, a
jego oczom ukazywały się obrazy jej uśmiechniętej twarzy i rozbawionych oczu.
Migały, jak przewracane kartki pamiętnika, nie potrafił nad tym zapanować,
chciał przestać je oglądać, ale jego serce wraz z umysłem robiły sobie kpiny.
Schował twarz w dłoniach, nie wiedział co ma ze sobą zrobić, bał się jutra, bał
się przyszłości bez niej. Przecież on
sobie nie poradzi, gdy jej nie będzie u jego boku.
‘’Dwie osoby- on i ona.
Kochające się sercem, a nienawidzące umysłem, właśnie spoglądały w to samo
niebo, szukając rozgrzeszenia i wyrozumiałości. Ona- łykała łzy, wbijając
paznokcie, szukając ukojenia, On- ściskając pięści i chowając twarz w dłoniach.
Każde cierpiało na swój sposób. Oto ich historia.’’
Pięknie <3 Coś idealnie wpasowującego się w mój nastrój...
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na pierwszy odcinek. Pozdrawiam.
Ich historia...Ale środek czy koniec? Bo początek w pewnością nie. Opisałaś to tak, że czuję ten ból ich obojga, te siły, które ich rozdzierają, pozostawiając pustkę w miejscu gdzie powinien być bijący dla drugiej osoby organ. Jestem ciekawa pierwszym odcinkiem, także czekam na niego i dużo weny życzę! :3
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie :) Jestem ciekawa co się stało i co będzie dalej, także niecierpliwie czekam na 1 rozdział :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie... chętnie zajrzę tu jeszcze, gdy pojawi się kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńa nie mówiłam, że wszystkim się będzie podobać?
OdpowiedzUsuńi teraz już wszystko zależy tylko od ciebie :*
Wow, napisałaś, że mój odcinek był nasiąknięty emocjami, ale ten prolog... To dopiero emocjonalna bomba... Aż nie wiem, co napisać. Mam tak melancholijny nastrój, że odczuwam cały ten ból bohaterów...
OdpowiedzUsuń