sobota, 1 listopada 2014

006




20 Grudnia
           
            Dzień zaczął jak każdy poprzedni. Obudził się i przeciągnął leniwie umięśnione ciało tym samym zrzucając pomarańczową kołdrę. Spojrzał na telefon westchnął głośno. Żadnej wiadomości od Emi. Nie pisała od ponad dwóch tygodni. Od momentu, gdy pozwolił sobie na podzielenie się wspomnieniem o niej… Od tej chwili nie pisała ani sms’ów ani wiadomości na czacie.
Przymknął oczy, martwił się o swoją małą Emily, bał się, że i ona- jedyna ważna kobieta w jego życiu odwróci się, że po raz kolejny zostanie sam. 

‘’Samotność- jedna z rzeczy, która łączy ludzi. Bo przecież wszyscy się jej boją’’

Patrzył tępo w sufit. Jego spojrzenie wyrażało tęsknotę, chęć bycia ważnym, kochanym, potrzebnym. Zwariował? Być może, sam nie wiedział dlaczego przez te kilka miesięcy tak diametralnie się zmienił. Cichy, spokojny, pogrążony we własnych przemyśleniach, pragnący chwili spokoju, zatrzymania w tym codziennym biegu zwanym życiem. Zdecydowanie był przeciwieństwem tego znanego casanovy Tom’a Kaulitz’a sprzed roku, któremu w głowie była tylko dobra zabawa, światła reflektorów, blask fleszy, drogie kluby, litry alkoholu i piękne, ponętne, półnagie kobiety, które miał na skinięcie palcem. Sądził, że dzięki temu zapomni o niej, że alkohol wymaże wspomnienia, a bycie obojętnym sukinsynem bez uczuć, wyprutym z  emocji, który zmienia kobiety jak rękawiczki, zanim dzień staje się nocą ułatwi mu życie. I w pewien sposób ułatwiało, aż do tego jednego momentu, gdy coś skusiło go do wejścia na czat, do momentu, gdy poznał Emi i… Do momentu, kiedy zaczęło mu na niej zależeć.

~~*~~
            Siedziała ze wzrokiem wbitym w ścianę naprzeciw. Przez ostatnie 3 tygodnie nie było jej w szkole, co wiązało się ze sporymi zaległościami. Nie wychodziła z pokoju, nie odpowiadała na sporadyczne wołania matki, rzadko jadła, czego efektem były zapadnięte policzki i wystające obojczyki, kości biodrowe. Myśl o nim i łzy spływające same po drobnej twarzy, spędzały sen z oczu, które były lekko podkrążone i czerwone od płaczu. Pokój wyglądał jak po przejściu tornada, rozwalone ciuchy, potłuczone szkło, butelki po napojach, popielniczka pełna petów. Zlustrowała błękitnym spojrzeniem pomieszczenie, po czym sięgnęła po małe lusterko leżące na szafeczce nocnej- ‘’Pokój pokojem, ale ja wyglądam jakbym wróciła z piekła’’- pomyślała skrzywiając się. Fakt faktem, wyglądała jakby wszystkie nieszczęścia tego świata właśnie skupiły się na niej- potargane włosy, brudny, rozciągnięty dres, resztki rozmazanego tuszu do rzęs, podkrążone oczy, w których bez ustanku błyszczy bezradność, blada i zmęczona twarz- ‘’Ygh… Wyglądam jak śmierć’’. 

‘’Kiedyś w tych oczach o błękicie nieba widziałam szczęśliwą kobietę, dziś są one odbiciem duszy, która już dawno została pogrzebana’’

Wstała i odpaliła laptopa. W wyszukiwarkę wpisała tylko te dwa dobrze znane słowa: ‘’Tom Kaulitz’’. Google wyszukały tysiące stron i miliony zdjęć, jej spojrzenie błądziło po ekranie, w końcu niezdecydowanym ruchem wcisnęła klawiszem myszki pierwszego lepszego linka. Trafiła na jakiś niemiecki artykuł, wielki tytuł głosił ‘’Tokio Hotel wraca do gry! Zobacz jak zmienili się znani bliźniacy Kaulitz!’’. Zjechała w dół, informacje o nowej płycie, wywiad z chłopakami, aż natknęła się na nową sesje. Przyglądnęła się uważnie, jej oczy powiększyły się, gdy spojrzała na Billa. Z wysokiego, szczupłego, młodego, rockowego chłopaka o czarnej czuprynie, który nie rozstawał się z czarnym cieniem i kredką do oczu zmienił się w przystojnego, dojrzałego mężczyznę, o blond włosach. Rysy jego twarzy wyostrzyły się, policzki porastał zarost, czekoladowe oczy błyszczały tak samo jak zawsze, ale tym razem bez ciemnej konturówki dookoła, na twarz przybyło kilka srebrnie połyskujących kolczyków i trochę  tatuaży. Jedyne co się nie zmieniło to uśmiech, oczy i ekstrawagancja, gdyby nie to i napis ‘’Bill Kaulitz’’ nie poznałaby go. Kolejne cztery zdjęcia przedstawiały wokalistę, z każdą fotografią czuła jak ściska ją w żołądku, jak brakuje jej oddechu, miliony myśli robiły prawdziwy chaos w głowie, a drżące dłonie ledwie utrzymywały się na pomarańczowej myszce. W końcu znalazła to czego chciała, to po co tu weszła i w tym momencie świat się zatrzymał, a jej serce zwariowało.

‘’Jego oczy o kolorze mlecznej czekolady,
Jego pełne, malinowe usta,
Jego dłonie,
Jego zachłanne spojrzenie,
On cały- jest taki jakim Go sobie zapamiętałam.
Jest takim samym jakiego tyle lat pragnęłam.
Wciąż jest moim ideałem, najpiękniejszym marzeniem, najwspanialszym grzechem, słodkością w goryczy, jest moim osobistym cudem. ’’
‘’ To sza­leńcy wy­myśli­li miłość.’’
~~*~~
Siedzieli we dwójkę w pokoju Billa i w najlepsze grali na konsoli głośno się przy tym śmiejąc i rozmawiając.
-No ej! To nie fair!- krzyknął młodszy Kaulitz- Oszukujesz!
-Billy jak mogę oszukiwać? Ciebie, własnego, rodzonego bliźniaka? Wiesz co, jak możesz mi to zarzucać?- odparł spokojnie Tom z miną zwycięzcy- Poza tym w tej grze nie można oszukiwać. Bo niby jak? Nie zabiorę ci przecież pada- dodał z przekonującą miną małego dziecka.
-Ja już nie gram, oszukujesz!- obruszył się blondyn i wstał.
-Jak chcesz. W sumie na twoim miejscu też bym nie rywalizował z mistrzem- skwitował gitarzysta z wyższością opierając się o łóżko brata.
-Z mistrzem?- prychnął Bill- Pokaż mi palcem tego mistrza bo go tu nie widzę- dodał patrząc na bliźniaka spod przymrużonych oczu.
-Och braciszku nie bądź złośliwy i nie dąsaj się tak bo zmarszczki na czole ci się robią. Poza tym dobrze wiesz, że przegrasz ze mną w każdej grze- wyparował Tom i uśmiechnął się ukazują szereg biały zębów. Sięgnął po puszkę z piwem i upił łyk. Po pokoju rozszedł się dźwięk dzwoniącego telefonu.
-No cześć stary. Co tam?
-Cześć Tom, słuchaj możemy pogadać?- stojący tuż obok brata Bill usłyszał  po drugiej stronie słuchawki głos Gustava
-Jasne, co jest?- spytał luźnym tonem gitarzysta
-Zadzwonię zaraz na skeypa i porozmawiamy na spokojnie we dwóch- skwitował Schafer i rozłączył się.
-To Gustav? Co chciał?- do uszu Toma doszedł ciekawski głos Billa. Nie odpowiedział, wzruszył tylko ramionami i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając brata z malującym się na twarzy zdziwieniem.

~~*~~
 Wychodziła właśnie z pokoju w celu wyniesienia walających się papierów i butelek po napojach, gdy w przedpokoju stał jakiś obcy mężczyzna. Spiorunowała go pogardliwym spojrzeniem i weszła do kuchni. Przy blacie stołu stała o dziwo trzeźwa matka i z uśmiechem robiła kanapki.
-Zjesz z nami kolację?- w uszach rozbrzmiał się jej głos. Nie opowiedziała, nawet nie spojrzała w stronę rodzicielki.- Ami? Nie rób mi na złość, musisz coś jeść bo wyglądasz jak kościotrup
-Cmoknij mnie gdzieś- prychnęła i obróciła się na pięcie. W drzwiach minęła się z owym facetem matki. Z pokoju słyszała załamany głos kobiety, która z płaczem wyżalała się nowemu partnerowi.
-Grzesiu, ja już nie daje z nią rady. Ona w ogóle mnie nie słucha, zresztą sam widziałeś- mogła się założyć, że jej matka właśnie siedzi i z policzkiem na ramieniu mężczyzny wyciska sztuczne łzy mówiąc jaką Emilii jest wyrodną córką.- Jestem wyrodną matką, nie potrafię dotrzeć do własnej córki, zły przykład jej daje.
-Kochanie, jest dobrą matką, ona po prostu potrzebuje mocnej ręki w domu.
Nie wierzyła własnym uszom. Czuła się jak w jakieś głupiej telenoweli albo teleshow, gdzie idealne matki mają problemy z dorastającymi córkami. Problem tylko tkwił w tym, że ta kobieta siedząca w kuchni nie zasługiwała nawet na miano matki. Słuchając tych wszystkich żali i kłamstw chciało jej się wymiotować. Jak ona mogła być tak obłudna? Posprzątała, wywaliła stare strzykawki, butelki po wódce, ubrała się i umalowała, a teraz odgrywa scenkę ‘’jestem nieszczęśliwą kobietą’’? Teraz to wszystko zrzuci od tak na Emi, aby siebie przedstawić w najjaśniejszym świetle? Zapomniała tylko dodać, że jest zwykłą ćpunką, która sypia z każdym napotkanym facetem, że prochy popija alkoholem, a córkę całe życie  miała głęboko w poważaniu.

‘’ Człowiek ta­ki już jest-zastępu­je strachem większą część swoich emocji. A kłamstwem bolesną i brudną prawdę’’





~~*~~
-Co ty pieprzysz człowieku?!- krzyknął Tom wstając gwałtownie od biurka.
-Tom uspokój się, chciałem ci po prostu powiedzieć swoje podejrzenia- odparł Gustav
-To powiedziałeś! Ulżyło ci, że właśnie zmieszałeś mnie z błotem?! Bo mi nie!- krzyczał w ekran laptopa- Jak możesz, ty mój kumpel, najlepszy przyjaciel wypominać mi Emilię? Jak się pytam! Chciałeś ujrzeć mnie wściekłego czy zobaczyć jak bardzo jestem słaby?!- dodał
-Tom do cholery! Posłuchaj mnie, usiądź na dupie i się uspokój!- podniósł głos perkusista. Nastała cisza, Kaulitz rozsiadł się na krześle i schował twarz w dłoniach.- Nie uważasz, że coś je łączy? To samo imię, jest pięć lat młodsza od ciebie, blond włosy, błękitne oczy. Ja nie chce ci nic sugerować, ale też nie chce, żebyś przeżył rozczarowanie właśnie ze względu na tą wieloletnią przyjaźń- skwitował cicho
-Nie męcz mnie już dziś, daj mi spokój- odparł cierpko Tom i przerwał połączenie. Położył się na łóżku, zakrył kołdrą po sam czubek głowy. Chciał być sam, chciał, żeby ktoś zabrał od niego te wspomnienia, ten ból, chciał… Chciał żyć normalnie bez uczuć, bez emocji. 

‘’Całe życie było ci łatwo, dziś odkryłeś, że trzeba jednak mieć odwagę by brnąć przez nie samemu.’’

Dziś było mu trudniej. Nie pamiętał kiedy ostatni raz płakał, kiedy czuł się tak samotnie, tak nie potrzebnie. Kiedyś na samą myśl o niej, o jej powrocie skakałby z radości, a szczęście tryskało by od niego. Dziś, dziś myśl o tym było utrapieniem, było jak spełnienie najgorszego koszmaru. Nie chciał tego, bronił się przed tym przez ponad cztery lata. Sens tkwił w tym, iż ile razy wypierał się sam przed sobą tego wszystkiego, to wracało ze zdwojoną siłą. Często zrywał się w nocy z ciężkim oddechem, kroplami potu na czole i strachem w oczach, wtedy najczęściej śniła mu się ona. Moment, gdy po prostu ot tak odchodzi, z uśmiechem na drobnej twarzy macha mu dłonią i odchodzi u boku innego mężczyzny.
Gdy mijał pierwszy szok siadał i spuszczał bose stopy na dywan, łokcie opierał na kolanach, a zmęczoną twarz chował w dłoniach. Później zapalał papierosa, wyciągał jedno z wielu jej zdjęć, które chował przed całym światem i godzinami spoglądał na nie, aż w końcu usypiał.
Często łapał się na tym, że w nocy jego dłonie szukały jej miękkiej skóry, a umysł jak na złość przywoływał ukochane rysy jej twarzy i słodki zapach kwiatowych perfum pomieszany z balsamem z mleczka kokosowego. Tak bardzo pragnął o niej zapomnieć, o uczuciach i emocjach, które związane były z jej skromną osobą, ale nie mógł, nie potrafił…

‘’Kochałem Cię tak mocno, że aż któregoś dnia zabrakło mi tchu.’’

‘’ Nikt nie za­pala światła po to, aby je uk­ry­wać za zam­knięty­mi drzwiami: ce­lem światła jest roz­tacza­nie blas­ku, ot­wiera­nie oczu, uka­zywa­nie cudów, które dzieją się dokoła.

Nikt nie poświęca w ofie­rze naj­cenniej­szej rzeczy, jaką po­siada: miłości.

Nikt nie po­wie­rza swoich marzeń tym, którzy mogą je zniszczyć’’

‘’Okłamywał sam siebie.
Bo tak było mu łatwiej’’


~~*~~
            ‘’Drogi pamiętniku
Dziś jest inaczej. Codziennie jest inaczej. Codziennie życie staje się coraz bardziej nieznośne. Wszystko się zmienia, ludzie przychodzą i odchodzą, świat staje się coraz bardziej brutalny. A ja? Ja dalej jestem taka sama. Dalej mam tę samą nienawiść w sercu, w dłoniach, w oczach, ten sam ból, to samo nieszczęście, tyle że z dnia na dzień to wszystko jest silniejsze. Wciąż nie ufam ludziom, wciąż jestem samotna. Ale lubię samotność, to taka moja cicha przyjaciółka, jej zdradzam wszystkie swoje myśli i emocje. Spytasz czym ona jest? Tęsknotą za lepszym jutrem? Czy pragnieniem dotyku ukochanej osoby? Sama nie wiem, tyle razy się nad tym zastanawiam, ale wciąż nie umiem znaleźć dla niej definicji. Nie umiem wytłumaczyć pustki, która zagościła w moim sercu. Ale gdy wracam do pustego pokoju, ona już na mnie tam czeka, z otwartymi ramionami i uśmiech tłumaczy mi, że nic poza nią nie jest mi potrzebne, a ja jej ufam, wyrzucam po kolei każdą emocję, a po tym ona utula mnie do snu.
Dziś po prawie pięciu latach widziałam go. Zmienił się, już nie był nastoletnim chłopakiem, ale dorosłym mężczyzną. Patrzyłam na jego zdjęcie godzinami, a moje serce biło jak oszalałe. Był tak idealny, taki sam jakim go zapamiętałam. Taki bliski mojemu sercu, a jednak tak odległy. Znów pojawił się znikąd, zapewnie znów nieświadomie, wszedł narobił hałasu i teraz znów dzień po dniu znika. Emocje już opadły, ale ból, który skrywałam tak głęboko odezwał się ze zdwojoną siłą. Uświadomiłam sobie, że nie chce, aby wracał. Nie chce go znów w swoim życiu. Ono jest lepsze bez niego, nawet jeśli ma opierać się na tęsknocie.
I tried so hard
and got so far,
but in the end
it doesn't even matter.
I had to fall,
to lose it all,
but in the end
it doesn't even matter.


Emily.’’

~~*~~
‘’Słyszę dziś duszy wołanie.
Co ma się stać, niech się stanie .
Ja zachowam spokój mędrca. ‘’

            Dochodziła godzina 21, gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi. Westchnął ciężko nie odzywając się. Nie miał ochoty na pogaduszki z kimkolwiek. Ale pukający nie dawał za wygraną.
-Proszę- mruknął . Spoglądnął na otwierające się drzwi, w który stanęła mama z dwoma kubkami.
-Mamo, nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Daj mi spokój, dobrze? Proszę- odparł zakrywając się kołdrą. Czuł jak rodzicielka się zbliżyła i usiadła obok na łóżku.
-Może jednak chcesz porozmawiać? Wiem, że jestem tylko matką i zapewne nie znam się na waszych młodzieńczych sprawach, ale może jednak chcesz się wygadać starej kobiecie?- powiedziała cicho kładąc drobną lekko pomarszczoną dłoń na ramieniu syna.- Przyniosłam ciepłe kakao.- dodała z uśmiechem
-Mamo, jesteś cudowna- odparł bez namysłu, wyprostował się i wtulił się w jej ramiona. Poczuł, że pod jej wpływem, matczynym ciepłem i miłością, która wypływała z jej serca coś się w nim przełamuje.
-Słyszałam, że kłóciłeś się z Gustavem. To coś poważnego?
-Mamo, jezu mamuś. To, to wszystko dookoła jest tak pokręcone, że nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy- westchnął spoglądając na blondynkę. Widział w jej oczach ten smutek, chęć pomocy, teraz już wiedział, że nie potrzebuje niczego innego prócz rozmowy i ciepłego kubka kakao- Jest mi tak cholernie ciężko, nawet nie wiedziałem, że życie potrafi być tak… Niesprawiedliwe- dodał
-Chodzi o dziewczynę?- spytała cicho patrząc uważnie na syna.
-Tak, znaczy tak mi się wydaje, że o nią, a nie o wspomnienia- skwitował sięgając po kubek.- Kiedyś mi na niej zależało, później ją znienawidziłem, a teraz… Teraz znów uczucia wróciły. Te wszystkie wspomnienia.
-Emi? Dobrze myślę? To o nią chodzi?- nastała cisza. Tom ze zdziwieniem patrzył na rodzicielkę. Skąd wiedziała?
-Skąd wiesz? Gus już powiedział Billowi?- spytał
-Nie synu, po prostu poskładałam w całość twoje słowa. Kiedyś była dla ciebie ważna, później nie chciałeś nawet o niej słyszeć. Wszystkie wspomnienia i uczucia zgniotłeś jak białą kartkę i cisnąłeś do kosza. Jedyna rzecz, która tu została po niej to wasze zdjęcie- stwierdziła spoglądając na rząd zdjęć poustawianych na meblach- Zawsze miałeś do niego sentyment, było twoim ulubionym. Ale jedno mnie zastanawia, jakim sposobem znów się spotkaliście?- dodała, na co gitarzysta się cicho roześmiał.
-Poznałem ją na czacie internetowym. Wydawała mi się taka normalna, bezbronna i skrzywdzona. Chciałem jej pomóc. Pisaliśmy przez kilka miesięcy i wiesz co jest najśmieszniejsze w tym? Że przez dwa lata razem nie wiedziałem o niej tylu rzeczy, a wciągu czterech może pięciu miesięcy opowiedziała mi całe swoje życie. Zmieniła mnie, rozumiesz? Sprawiła, że zacząłem spostrzegać świat inaczej, przestałem już nienawidzić i obwiniać wszystkich za swoje niepowodzenia, bo wiedziałem, że ona ma gorzej, że to ją życie kopie po dupie. Kobieta, której nienawidziłem przez tyle lat, która pierwsza doprowadziła mnie do załamania, do tego, że bałem się, iż bez niej nie dam sobie rady w życiu, że po prostu zginę za którą jednocześnie tęskniłem i odganiałem od siebie sprawiła, że… Że znów zaczęło mi zależeć, mimo tego że tak się przed tym broniłem.  A gdyby nie Gustav nie skojarzyłbym jej- swojej małej Emily z Emilią.- odparł na jednym wdechu.- Powiedz mi, teraz mi powiedz co mam zrobić?
-Co teraz z tym zrobisz to już jest twój wybór synu.- skwitowała Simone
-Jeśli to wszystko jest prawdą to… Nie chce tego. Nie chce tych uczuć, ani jej w swoim życiu. Była już raz, zrobiła ze mnie idiotę, złapała w sidła miłości i odeszła, zostawiając wraka, a nie człowieka- mruknął bez emocji.
-Może jednak warto spróbować- powiedziała blondynka, całując syna w zaróżowiały, pokryty delikatnym zarostem policzek.
-Nie tym razem, nie z tą osobą, nie chce już cierpieć wole tęsknić.

‘’Wierzyłem w Nas. Naprawdę uczyłem się Ciebie kochać. Aż do czasu, gdy pościel nie pachniała już Tobą, a Ty znikłaś z Mych oczu. Wtedy pierwszy raz zwątpiłem, wtedy pierwszy raz bałem się o coś, czego chyba nigdy nie miałem.’’

~~*~~
22 Grudnia
Ten dzień mogła śmiało wliczyć do tych najgorszych dni w swoim życiu, mimo tego iż zaczął się niewinnie. Wstała, zmusiła się do zjedzenia czegokolwiek, uczesała włosy, ubrała się i całe godziny siedziała przy komputerze. Gdy ktoś zapukał do jej drzwi była godzina 15.50. Mruknęła ciche proszę i spojrzała w górę. W drzwiach ujrzała nikogo innego jak Grzegorza, faceta matki. Chciał porozmawiać o jej zachowaniu, a ona zaczęła wykrzykiwać mu w twarz prawdę.
Resztę pamięta jak przez mgłę, uderza ją, rzuca na łóżko. Jego obleśne spocone wielkie dłonie na jej drobnym ciele. Czuła jego gorący, szybszy oddech. Pamięta jak zdzierał z niej ulubioną czerwoną koszulkę, przyciskał jej szczupłe ręce do pościeli. Pamięta swój stłumiony krzyk, jak matka wpada do pokoju i próbuje zrzucić go z niej. Ale nawet jej się oberwało, pod wpływem pchnięcia uderzyła o kant mebla i już się nie podniosła. A Emily krzyczała, krzyczała tak głośno, nie widząc żadnej reakcji sąsiadów po prostu odpuściła. Czekała na poniżenie, czekała, aż on pokaże swoją wyższość i władzę, czekała na śmierć. Ostatni obraz jaki pamięta to błogo uśmiechniętą twarz Toma.
Później robiła wszystko mechanicznie. Udało się jej sięgnąć po nocną lampkę, uderzyła Grześka w głowę,  chwyciła telefon, kurtkę i wybiegła z domu. Biegła przed siebie, ile sił w nogach, nie oglądając się. Nawet nie wie ile czasu minęło, gdy przystanęła przy jakieś ławce, aby złapać oddech.

‘’Cierpienie jest istotne w naszym życiu- cierpimy to znaczy, że żyjemy i jesteśmy jeszcze czegoś warci.’’
~~*~~
Poczuł wibrację w kieszeni, wyciągnął komórkę i spojrzał na wyświetlacz: Emily. Zawahał się, ale postanowił odebrać i powiedzieć jej, że wie kim jest, w co gra i że nie chce jej w swoim życiu. Nacisnął zielony przycisk, ale to co usłyszał zmieniło jego myśli, przestawiło na inny tor.
-Tom… Tom! Pomóż mi proszę cię!- słyszał jej głos po raz pierwszy od prawie pięciu lat. Przeszły go dreszcze, słyszał jej płacz i błagalny ton.
-Emi? Co się stało? Spokojnie.- odpowiedział zdezorientowany ową sytuacją.
-Tom… On próbował… On chciał mnie zgwałcić.
Poczuł jak gniew paraliżuje jego ciało. Ostatnie słowo niosło się echem w głowie. Wszystkie myśli i nienawiść do Emily przeszły momentalnie. W jego oczach i sercu nastała chęć zemsty, skrzywdzenia tego kogoś przez kogo jego malutka Emi płakała, którego się boi. Chciał ją zamknąć w ramionach, skryć przed całym światem, całym złem.
Bez namysłu wepchnął stopy w brązowe trapery, chwycił kurtkę i kluczyki od auta. Spojrzał na zegarek była 17.10, jeśli się pośpieszy to o dwunastej będzie obok niej. A później zniszczy każdego, kto odważył się zadać jej ból.

‘’ Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego’’

‘’A miłość dziś mu uświadomiła, że dalej jest w jego sercu. A on właśnie wyszedł o nią walczyć. Nie chciał jej krzywdzić, nie chciał ranić, nie chciał odrzucić czy się wyprzeć, chciał być znów szczęśliwy. Chciał, żeby jego miłość poczuła się bezpieczna i za wszelką cenę tego dokona.’’
__________________________________________________________________
Linkin Park- In the end
Paulo Coelho
Dee- powiem ci szczerzę, że wątpię w to, iż pojawiłaby się taka osóbka taka jak Ty ;3 ;*. Dajesz mi taką masę dobrej pozytywnej energii do pisania, że o mamo! ;). Naprawdę cieszę się niesamowicie, że jesteś.
Alice- dziękuje bardzo za miłe słowa ;)
Gucia- skarbie Ty mój najdroższy! ;*. Dziękuje Ci za wszystko!
Liza- matko, nawet nie wiem co powinnam Ci powiedzieć. Jestem tak wzruszona, że właśnie w taki sposób odbierasz moją twórczość, która wcale nie jest doskonała. Mam nadzieję, że nie zawiodłam Cię tym rozdziałem ;*
Sylwia- Tobie również dziękuje, że jesteś i czytasz ;)


7 komentarzy:

  1. Jesteś wielka ! Wprowadziłaś wiele uczuć, które teraz we mnie gdzieś siedzą. Miałam podobną sytuację z chłopakiem, ale to już przeszłość. Mam nadzieje, że szybko dodasz coś nowego, jestem ciekawa co Tom odpowie na ten gwałt tak tak jestem cholernie ciekawa ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, to ja się cieszę, że tutaj się znalazłam. Naprawdę, kiedyś na pewno by się taka znalazła.
    Gustav trochę zbyt gwałtownie podszedł do zagadnienia Emili, wie jako ból sprawia Tomowi wspomnienia o niej. Z drugiej jednak strony dobrze, że powiedział to tak szybko. Inaczej konsekwencje mogłyby być jeszcze większe, niż dręczące myśli. Grzegorz- od razu nie spodobał mi się ten facet. Tacy ludzie w ogóle nie powinni stąpać po ziemi. Obleśni, czerpiący przyjemność z bólu fizycznego innych. Jej matka nie ma szczęścia do mężczyzn albo przyciąga do siebie tylko takich. Chciała jej pomóc, nadaremno. Uciekła od nich i dobrze zrobiła. Nie spodziewałam się jednak tego, że zadzwoni do Toma. Tu mnie zaskoczyłaś. Serce cały czas kołocze mi w piersi z natłoku emocji. Simone jest cudowną, mądrą kobietą. Pomogła Tomowi zrozumieć po czym stąpa. On przyjedzie do niej pomimo tego, co się między nimi wydarzyło. Pomoże swojej Emi, pytanie tylko czy zdąrzy. I jeszcze taka mała drobnostka. Ciepło na duchu zrobiło mi się, gdy czytałam i nagle "sidła miłości" tak nazywa się moje opowiadanie, czysty zbieg okoliczności, ale tak jakoś to na mnie zadziałało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tego nie czytać, no jak ? :) Świetny rozdział. Smutny, ale świetny.

    www.my-passion-foto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadania !
    Zapraszam do siebie, również pisze opowiadania.

    http://we-found-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boooooże... Nawet nie wiem od czego zacząć... Już miałam powiedzieć, że sobie ładnie życie komplikują odrzucając się nawzajem, ale potem wyjechałaś z tą mega przerażającą końcówką i przez chwilę zapomniałam, co miałam napisać... Naprawdę podoba mi się Twój styl. Nic nie dzieje się bez przyczyny, nic nie jest na siłę i chyba to sprawia, że zamiast słuchać wykładów - ślęczę przed notebook'iem z Twoim opowiadaniem na czele :)
    Nie mogę uwierzyć w słowa, które Tom wypowiedział do swojej mamy o Emi... Zabolało i to strasznie. Ale potem ten nie doszły gwałt i przerażenie gitarzysty... Boże oni się spotkają w końcu, a ja tyle na to czekałam! Ach i jeszcze jedno: co takiego stało się między nimi kiedyś, że aż tak się nienawidzą...? Pisz, pisz, bo czekam na więcej! Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. o cholera... już w poprzednim odcinku nie podobał mi się ten cały Grzesiek a teraz przeszedł samego siebie... gwałt? na córce kobiety, z którą był? w głowie mi się to nie mieści. biedna Emi i Tom, który teraz ma dopiero niezły problem. z jednej strony polubił Emily, a teraz gdy zna prawdę nie chce jej znać... wyczuwam komplikacje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Megaaaa!!!! Kobieto, powoli stajesz się moim bóstwem .. :D.
    Hm, udowadniasz, ze z każdym rozdziałem można być jeszcze lepszym w opisywaniu rzeczywistosci. Może to zabrzmi niedorzecznie, ale z jednej strony dziękuje po czesci Grzeskowi za ten gwalt- bo pewnie gdyby nie to zdarzenie, Emi i Tom nie chcieli wiecej utrzymywac ze soba kontaktu..

    OdpowiedzUsuń