piątek, 26 września 2014

Prolog




‘’Świat jakby oszalał
Już nie wiem kim jestem
Zamykam oczy część mnie umiera
Pętla zaciska się na szyi, w oczach błyszczy strach
Resztę oddałam Tobie teraz możesz mnie zniszczyć’’

Życie jest jak przepaść stoisz nad nią i nie wiesz co powinieneś zrobić .
Ono  znów dało Ci wybór, a Ty nie wiesz jak masz postąpić.

Krzyczysz ale nikt Cię nie słyszy.
Zawstydzasz się ... Czujesz na sobie spojrzenia innych, ale
tak naprawdę nikt na Ciebie nie patrzy .
Nie chcesz uwierzyć, że ktoś może znaczyć dla Ciebie tak wiele
Nawet nie chcesz, aby wiedział ktokolwiek, to być cię upokorzyło.
Nikt nie jest w stanie Cię zrozumieć .
Nikogo nie obchodzisz.
Upadasz, nikt nie podaje ci dłoni.
Dławisz się łzami i idziesz dalej, pokazując jaki jesteś silny.
Oni nie wiedzą co to za ból, gdy rozrywa Cię od środka, gdy boisz się własnego spojrzenia, tego co w nim zobaczysz, gdy czekasz, aż strach w końcu odpuści, nienawiść do samego siebie odejdzie, a wspomnienia zostaną raz na zawsze wymazane z pamięci.
Oni nie widzą, że mrocznego siebie odkrywasz nocą, gdy jesteś sam i czujesz samotność.

‘’Przegrałem życie,
Czy ono przegrało mnie?’’


Siedziała na pustej ulicy, bezradna, bezbronna, oszukana i odrzucona. Ból rozrywał ją od środka, paznokcie wbijały się w delikatną niczym aksamit skórę, przez jej ciało przechodziła fala dreszczy, drżała od zimna i nienawiści. Po raz pierwszy w całym swoim życiu nienawidziła z całego serca. Czuła się jak obłąkana, jak chora psychicznie, jakby się naćpała. Chciała wykrzyczeć, że już nigdy więcej nikogo nie pokocha, że już więcej nie zachoruje na miłość, że wyrzuci z siebie wszelkie uczucia. Ale coś jej na to nie pozwalało. Coś siłą stłumiło jej krzyk, zagryzła wargi, dłonie ścisnęła w pięści, spojrzenie uniosła ku niebu. Czekała na zbawienie, na łaskę, na spełnione marzenia, które nigdy nie nadejdą.
‘’Siedziała na ulicy, wokół niej ciemność, jedyne co słychać to podmuch wiatru, w sercu odbijała się echem pustka. Próbowała poskładać swoje życie w jedną całość. Z pochmurnego nieba padał deszcz, teraz dała upust emocją- jej łzy mieszały się z codziennością miasta, które właśnie zostało oczyszczone z grzechów.
''Kiedy ostatnio płakałeś ? Czułeś samotność i z bólem składałeś życie ?’’

‘’Kochać Go chodź przez chwilę- Najpiękniejsza możliwość, ogromny strach i największy ból. A jednak wliczam Cię do największych cudów świata.’’

~~*~~
Siedział na ławce w parku, jak zawsze spokojny, opanowany, nie ukazując żadnych uczuć. Bał się, że ktoś mógłby wyczytać jego cierpienie, smutek, ogromną tęsknotę i chęć bycia przez kogoś kochanym. Tak cholernie nie chciał, aby ktoś zobaczył, jak bardzo jest mu źle, nie chciał współczucia, pocieszenia, choć właśnie raptem kilka godzin temu jego świat runął w gruzach. Jego wspaniały, wyidealizowany, wręcz idealny świat zabrała ze sobą. Ścisnęła w drobnych dłoniach, spakowała razem z torbą, wcisnęła do kieszeni, nawet nie wiedział jakby miał to opisać. Nigdy w życiu nie czuł się tak … samotnie? Nigdy nie czuł takiej pustki, takiego kłucia w sercu, nigdy wcześniej nie czuł nawet takich emocji, które towarzyszyły mu przy każdym spotkaniu z nią, przy każdym pocałunku, dotyku. Nawet nie wiedział, że porzucenie potrafi tak boleć, że miłość potrafi robić z ludzi durni, a później rozdzierać ich od środka. Nie potrafił zrozumieć jak w jednej chwili można dla kogoś poświęcić życie, a za chwilę znienawidzić go. Był pewien jednego, że gdyby ktoś dziś spytał go jak się czuje nie potrafił by tego opisać, wydaje się, że nawet nie istnieją takie słowa, które mogłyby wyrazić to co go teraz niszczy. 
‘’Nienawidzę kochając,
Kocham nienawidząc.
Widzisz tu sens?’’

Poczuł na twarzy krople, za chwilę następną, a później już cały ich orszak. Spojrzał ku niebu, a jego oczom ukazywały się obrazy jej uśmiechniętej twarzy i rozbawionych oczu. Migały, jak przewracane kartki pamiętnika, nie potrafił nad tym zapanować, chciał przestać je oglądać, ale jego serce wraz z umysłem robiły sobie kpiny. Schował twarz w dłoniach, nie wiedział co ma ze sobą zrobić, bał się jutra, bał się przyszłości bez niej. Przecież on sobie nie poradzi, gdy jej nie będzie u jego boku.

‘’Dwie osoby- on i ona. Kochające się sercem, a nienawidzące umysłem, właśnie spoglądały w to samo niebo, szukając rozgrzeszenia i wyrozumiałości. Ona- łykała łzy, wbijając paznokcie, szukając ukojenia, On- ściskając pięści i chowając twarz w dłoniach. Każde cierpiało na swój sposób. Oto ich historia.’’

6 komentarzy:

  1. Pięknie <3 Coś idealnie wpasowującego się w mój nastrój...
    Czekam niecierpliwie na pierwszy odcinek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ich historia...Ale środek czy koniec? Bo początek w pewnością nie. Opisałaś to tak, że czuję ten ból ich obojga, te siły, które ich rozdzierają, pozostawiając pustkę w miejscu gdzie powinien być bijący dla drugiej osoby organ. Jestem ciekawa pierwszym odcinkiem, także czekam na niego i dużo weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie :) Jestem ciekawa co się stało i co będzie dalej, także niecierpliwie czekam na 1 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zapowiada się ciekawie... chętnie zajrzę tu jeszcze, gdy pojawi się kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. a nie mówiłam, że wszystkim się będzie podobać?
    i teraz już wszystko zależy tylko od ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, napisałaś, że mój odcinek był nasiąknięty emocjami, ale ten prolog... To dopiero emocjonalna bomba... Aż nie wiem, co napisać. Mam tak melancholijny nastrój, że odczuwam cały ten ból bohaterów...

    OdpowiedzUsuń